Candy mnie trochę opierdzieliła za mój 2-godzinny spacer, ale doskonale wiedziałam, że nie to ją tak bardzo wkurzyło. Siedziała ze skwaszoną miną, przeklinając pod nosem.
- Niall?- wreszcie zapytałam.
- Co?- warknęła.
- Nie warcz, nie jesteś przecież psem.
- A od kiedy ty się zrobiłaś taka pyskata?- spojrzała na mnie wymownie.
- Odkąd pierwszy raz zobaczyłam ten twój krzywy ryj.
- Coś ty powiedziała?- zaczęła się do mnie przybliżać.
Odruchowo cofnęłam się o krok, ale zaraz przypomniałam sobie o swojej obietnicy. Zatrzymałam się i dumnie podniosłam głowę.
- To, co usłyszałaś.
- Ty mi tutaj nie podskakuj laluniu, pamiętaj że to nie ty biłaś się z dziesiątkami chłopaków i zazwyczaj wygrywałaś.
Jej słowa sprawiły, że straciłam całą pewność siebie. Miała rację, nie umiem się bić, nie potrafiłabym się przed nią obronić. Sięgnęłam po ostatnią rzecz, która mogła mnie uratować.
- Jeżeli mi cokolwiek zrobisz, to policja się dowie i trafisz do poprawczaka.
- A twój ojciec będzie miał kłopoty.- odparowała z wrednym uśmiechem.
- Ty się lepiej o mojego ojca nie martw.- odburknęłam.
Dziewczyna tylko spojrzała na mnie mrożącym krew w żyłach wzrokiem, po czym powróciła do swojej poprzedniej czynności- przeklinania pod nosem blondyna. Nie mając zamiaru w ten sposób spędzić całego dnia, wstałam i udałam się w stronę drzwi wyjściowych.
- A ty gdzie znowu leziesz?- zapytała.
- Nie twój interes.
Włóczyłam się zmarznięta długaśnymi ulicami Londynu. Jednego byłam pewna- nie wrócę do domu zbyt szybko. Mówiąc w skrócie zabłądziłam. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem i jak stąd wrócić do mojego co prawda niezbyt przytulnego, ale jednak domu. Wiem, mieszkam w tym mieście od urodzenia, a wciąż potrafię się tu zgubić. Spokojnie mogę to porównać do garderoby mojej "przyjaciółki" Lotty, u której mam zaszczyt być dość często, aż za często. Można powiedzieć, że nasi rodzice się przyjaźnią, a przynajmniej mają dużo korzyści z tej przyjaźni. Tak więc, wracając do tematu, podczas jednej z naszych przemiłych pogawędek zachciało mi się iść do toalety. Byłyśmy w jej ogromnym pokoju, który łączył się z garderobą. Zapytałam ją, w jaki sposób mogę dotrzeć to łazienki. Powiedziała, żebym przeszła przez garderobę, a później już sama znajdę. Zrobiłam to, co mi powiedziała, ale okazało się, że najtrudniejszą przeszkodą, jaka mnie wtedy spotkała, była jej olbrzymia garderoba. Na serio, zgubiłam się w garderobie. I żeby tego było mało, Lott jakoś nie za bardzo przejęła się moim nagłym zniknięciem i nie raczyła ruszyć dupy, żeby mnie poszukać. Siedziałam otoczona błyszczącymi sukienkami i różowymi bluzkami przez 3 godziny, zanim moi rodzice nie spostrzegli się, że zaginęłam.
Sama nie wiem czemu, ale na samo to wspomnienie zaczęłam się śmiać. Ludzie myślą, że takie osoby jak ja mają nudne życie. Dostają kasę od rodziców, lecą do najdroższych sklepów i wykupują jego cały asortyment. W moim przypadku jest to jedno, wielkie kłamstwo. W wieku 5 lat, gdy razem z rodzicami pojechaliśmy nad morze, zgubiłam się na plaży. Znalazł mnie zboczony rybak, który próbował mnie zgwałcić. Byłam mała, więc nie rozumiałam, co mi robi i myślałam, że się ze mną bawi. Na całe szczęście zobaczyła nas pani z gołębiami na rękach i przywaliła mu parasolką w głowę. Po całym zajściu, udałyśmy się na posterunek policji, aby zgłosić zaginięcie moich rodziców, ale policjant stwierdził, że takie rzeczy można zgłaszać dopiero 12 godzin po zajściu. W końcu odnalazłam moich rodziców na stoisku z pamiątkami. Byłam na maksa szczęśliwa, ale po chwili się na nich obraziłam za to, że nie chcieli mi kupić szklanego delfinka.
Tsa... Piękne wspomnienia. No, ale trzeba powrócić do rzeczywistości i znaleźć drogę powrotną do domu. Porozglądałam się po okolicy w poszukiwaniu jakiejś wskazówki. Nie miałam zamiaru prosić ludzi o pomoc, o nie, to nie w moim stylu. Nagle mój wzrok zatrzymał się na kobiecie, wsiadającej do taksówki. Walnęłam się z otwartej ręki w czoło. Taksówka! Czego ja wcześniej o tym nie pomyślałam? Szybko złapałam jadący, żółty samochód, podałam kierowcy adres i po chwili znalazłam się pod drzwiami mojego domu.
Candy
Nie dość, że przez tego farbowanego pedała jestem wściekła, to jeszcze na dodatek ta mała, rozwydrzona lalunia zaczęła mi pyskować. Co to to nie! Niech sobie za dużo nie pozwala, bo w końcu moja cierpliwość się skończy i na serio jej coś zrobię.Nie będzie mnie już obchodziło to, że wyląduję w sądzie, a potem w poprawczaku.
- Wychodzimy na kolację, wrócimy późno!- usłyszałam z dołu krzyki rodziców Amy.
Klasnęłam w dłonie. Lepszego prezentu nie mogli mi ofiarować. Nie czekając ani chwili dłużej, zadzwoniłam do mojego kolegi Duke'a. Odebrał już po pierwszym sygnale.
- Cóż to za miła niespodzianka!- rzucił na powitanie.
- Przymknij się, Duke, mam sprawę.
- Czegóż to twoja dusza pragnie?
- Ty to robisz specjalnie, czy po prostu już naćpałeś się beze mnie?- opowiedziałam pytaniem.
- Przyjmijmy, że to pierwsze. Rozumiem, że potrzebujesz towaru?
- Tym razem nie. Raczej towarzystwa.
- Czy mam się czuć zaszczycony?- niemal widziałam ten jego idealny uśmiech.
- Znasz odpowiedź. To jak, w parku za pół godziny?
- W każdym miejscu, o każdej porze...
- ...super detektyw ci dopomoże.- dopowiedziałam ledwo powstrzymując śmiech.
- Wiesz, że nie lubię się wpraszać <sarkazm>, ale może poszlibyśmy potem do ciebie, bo jakoś niespecjalnie przekonuje mnie opcja zamarznięcia na dworze.- powiedziałam.
- Spoko, jak chcesz to możesz nawet zostać na noc.
- Kuszące, ale niestety nie skorzystam.
- Co znowu przeskrobałaś?
- Powiedzmy, że jeżeli ktoś odkryję, że opuściłam dom, to będziesz mnie mógł odwiedzać w poprawczaku.
- Dobra, to później cię odwiozę. Dozo.
- Bye!- rozłączyłam się.
Byłam pewna, że się zgodzi. Co jak co, ale na Duke'a zawsze można liczyć. Postanowiłam wyjątkowo się trochę "odstawić". Wcisnęłam na swoją grubą dupę czarne, skórzane rurki, koszulkę na ramiączkach z dużym dekoltem i logo jacka daniel's'a. Na ramiona narzuciłam czarną, skórzaną kurtkę, a na głowę wsadziłam full cap'a wysadzanego ćwiekami. Końcowy efekt mnie zadowoli, więc uznałam, że mogę wyjść do ludzi. Tym razem spokojnie wyszłam drzwiami i nie musiałam się fatygować z ucieczką przez okno. Po około 20 minutach siedziałam już w parku i czekałam na przyjaciela. Nagle ktoś zasłonił mi dłońmi oczy.
- Zgadnij kto to.- usłyszałam znajomy głos.
- Hmm... Niech pomyślę... Święty Mikołaj?
- A od kiedy Święty Mikołaj jest dilerem narkotyków?
- Diler? To już wiem w takim razie o jaki prezent go poproszę.
- Tylko, że go nie dostaniesz, bo jesteś zbyt niegrzeczna.- powiedział.
Odwróciłam się do niego i dałam mu całusa w polik. W odpowiedzi uśmiechnął się zwycięsko.
- Idziemy, *signora?- wystawił ramię, jak prawdziwy dżentelmen.
- Oczywiście, *voi.
Idąc do samochodu, udawaliśmy, że jesteśmy eleganckim małżeństwem z Włoch.
- *Come è stata la tua giornata, tesoro?- zapytał mnie Duke.
- *Eccellente, bambino.- odpowiedziałam, dusząc się ze śmiechu.
W samochodzie chłopak włączył nasz ulubiony kawałek- Iron Madein Fear Of The Dark i zaczęliśmy się drzeć na cały regulator. Na dodatek otworzyłam wszystkie okna i ludzie, których mijaliśmy słyszeli wrzaski pomieszane z cudownymi dźwiękami tej oto muzyki.
W końcu zaparkowaliśmy pod mieszkaniem Duke'a. Cudem przeżyliśmy, ale i tak było zajebiście.
- Zapraszam panią do środka.- otworzył drzwi i gestem zaprosił mnie do wnętrza domu.
Bez słowa weszłam, rzuciłam kurtkę w kąt i rzuciłam się na kanapę.
- Dawno tu nie byłam.- westchnęłam, przeciągając się.
- Aż zbyt dawno.- rozsiadł się koło mnie.
Popatrzyłam na niego. Niby zwykły przyjaciel, ale w tej chwili ja chciałam czegoś więcej. Nie czułam do niego niczego więcej, prócz przyjaźni, ale w tym momencie poczułam się zbyt samotna. Przybliżyłam się do niego, oparłam głowę na jego szyi i delikatnie przygryzałam mu płatki uszu.
- Co ty robisz?- zapytał zdziwiony.
- Czuję się samotna, potrzebuję towarzystwa- odpowiedziałam z uwodzicielskim uśmiechem.
Mój przyjaciel zrozumiał aluzję, bo po chwili przycisnął mnie do ściany i zaczął bardzo namiętnie całować.
- To jak, zostaniesz jednak na noc?- zapytał w przerwie pomiędzy pocałunkami.
- Chętnie.- zaśmiałam się.
Więc nareszcie napisałam ten 6 rozdział! Jestem z tego powodu na prawdę szczęśliwa xd. Jak się wam podoba? Przypominam o zakładce PYTANIA DO BOHATERÓW, w której możecie zapytać dowolnego bohatera o cokolwiek chcecie ;).
Tłumaczenie (przez tłumacz google xd):
*Come è stata la tua giornata, tesoro?- Jak się dziś czujesz, kochanie?
*Eccellente, bambino.- Doskonale, kochanie.
*signora- pani
*voi- pan
Nowy bohater:
Duke Devine. 19 lat.
"Nie bój się poczuć adrenaliny. Wiem co mówię, jestem dilerem narkotyków".
5KOMENTARZY= NASTĘPNY ROZDZIAŁ
;oooooooo zabije cię! nie wiem co powiedzieć ;c boskie ;****** kckckc <3 ;***
OdpowiedzUsuńGenialny. Jakoś takie zachowanie do Amy mi nie pasuje. Wolę jak jest taka milutka. Natomiast zachowanie Candy odpowiada mi to w 100% Wręcz ją uwielbiam. Po prostu wole "niegrzeczne" dziewczyny. Może dla tego, iż ja aniołkiem nie jestem, ale Ok. No koniec rozdziału ciekawie się dla Candy skończył. Natomiast te wspomnienia Amy mn rozwaliły.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://i-love-my-life-33.blogspot.com/
Zoey
Boskie! ;* Bardzo fajny rozdział
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;) nadzieja-jestzawsze.blogspot.com
O Beautiful and sweet <3 I love you<3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńsuper, pisz szybko nn ;d
OdpowiedzUsuńmiałam napisać że jest już 5 kom, ale nie zauważyłam że było 4 xD okey ja i moje mądrości, hehe <3 pisz next zgodnie z obietnicą ;***** ciągle obserwuje zmiany xD
OdpowiedzUsuńGRATULUJĘ !!! Twój blog został nominowany do Liebster Award! więcej informacji tu http://i-miss-for-everything-we-do.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html +super rozdział i czekam na next ;)))))
OdpowiedzUsuńSuuuper <3 Zapraszam do siebie http://drogadoszczesciaz1d.blogspot.com/ I czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńZAjebiste, czekam na nexta ♥
OdpowiedzUsuńGenialne!! Dawaj szybko nastepny! <3
OdpowiedzUsuń