czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 2 "Wygrałem zakład, dawać mi tu forsę!"

Amy
Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Zaraz... Gdzie ja jestem?! Rozejrzałam się po wielkim pomieszczeniu, w którym aktualnie się znajduję: ściany pomalowane w kolorze jasnego fioletu, duża lakierowana szafa, wiszący na ścianie telewizor plazmowy i ogromniaste łóżko, na którym spałam. Ogólnie rzecz biorąc musiał tu mieszkać ktoś na serio bogaty. Bałam się, że może jakiś zboczeniec mnie tu przytargał i wykorzystał fakt, że byłam pijana, ale na całe szczęście byłam ubrana we wczorajsze ciuchy. Zmęczona ponownie padłam na łóżko żeby się przespać, ale przeszkodziły mi w tym kroki zbliżające się do pokoju. Zamarłam. Co mam teraz robić? Schować się? A może udawać głupią i twierdzić, że nie mam pojęcia jak i dlaczego się tu znalazłam? Drzwi powoli otworzyły się i zobaczyłam wystającą głowę jakiegoś chłopaka. Miał ciemną karnację, brązowe włosy postawione na żel i takiego samego koloru oczy. Gdy zobaczył, że nie śpię na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Kim jesteś?- zapytałam patrząc na niego zdziwionym wzrokiem.
Momentalnie jego uśmiech zamienił się w zdezorientowaną minę.
- Jak to kim jestem? Nie wiesz?
- A niby skąd miałabym wiedzieć?- spytałam lekko poirytowana.
- Chłopaki!- krzyknął mulat w głąb domu.
Po chwili do pokoju wparowało, bo zwyczajnym wejściem się tego nie da nazwać, pięciu chłopaków.
- Co się stało?! Pali się?!- przekrzykiwał jeden drugiego.
Nie mogłam wytrzymać tych wrzasków, więc postanowiłam zwrócić uwagę na to, że nie są tu sami.
- Ej!- wrzasnęłam najgłośniej, jak tylko potrafiłam.
Hałas ustał od razu, a wszystkie głowy były zwrócone w moim kierunku.
- Czy może mi ktoś powiedzieć gdzie ja jestem? I kim wy jesteście?
- Ha! Mówiłem, że nie jest fanką! Wygrałem zakład, dawać mi tu forsę!-krzyknął brunet z niebieskimi oczami.
- Przepraszam bardzo! Czy ja jestem niewidzialna?- coraz bardziej zaczęło mnie to wszystko wkurzać.
- Yyyy...- speszył się chłopak.
- Oczywiście, że nie, takiej ślicznotki nie da się nie zauważyć. Jestem Harry.- powiedział ze zniewalającym uśmiechem chłopak z burzą loków na głowie.
Zarumieniłam się słysząc jego słowa.
- Dzięki... Nazywam się Amy.
- Amy... Piękne imię, podobnie jak jego właścicielka.-kontynuował komplementy lokaty.
- Dobra kochasiu, wystarczy już tego gorącego flirtu, bo jeszcze się poparzę.-zaśmiał się blondyn.
Zgromiłam go wzrokiem, podczas gdy pozostali zwijali się po podłodze ze śmiechu.
- Rozumiem, że macie ze mnie radochę, spoko, ale chciałabym przynajmniej wiedzieć z kim mam do czynienia, bo jak na razie znam tu tylko jednego z was...
Pierwszy oprzytomniał mulat.
- Jestem Zayn.
- Ja Liam.
- Niall.- powiedział blondyn.
- I teraz najlepsze... Masz zaszczyt poznać najseksowniejszego chłopaka na świecie- Louisa Tomlinsona!- odezwał się zwycięzca "zakładu", po czym od razu dostał w łeb od Harrego.
- Hahaha, ok... Ale chwila! Gdzie jest Candy?!- poderwałam się.
- Chodzi ci o tą obłąkaną idiotkę, która wczoraj w klubie upiła się do upadłego, którą cudem udało się dowlec do naszego domu i która odśpiewała jakąś dziwną, zboczoną piosenkę w naszym salonie?- zapytał Niall z obrzydzeniem na twarzy.
- Tak! Właśnie o nią!
- Śpi w innym pok...- nie dokończył, bo z jakiegoś pomieszczenia usłyszeliśmy głośny pisk.
Candy
Z trudem otworzyłam oczy. Kac dawał o sobie znać- głowa bolała mnie jak cholera. Chwila... Kac, alkohol, impreza... Dopiero teraz dokładnie rozejrzałam się po pokoju. Nie był to mój "tymczasowy" pokój w domu Amy, ani żaden z pomieszczeń w ich domu. Był ogromny i bogato wyposażony. Czyli to jest mój setny pensjonat po imprezowy... W sumie przyzwyczaiłam się do tego, że nigdy nie budzę się we własnym łóżku po imprezach, ale nigdy nie trafiłam jeszcze do domu jakiegoś multimiliardera... Będę musiała zapisać to niezwykłe wydarzenie w moim pamiętniku. Żartuję... Wcale nie prowadzę pamiętnika, one są dla ludzi z kompletnie zrytą psychiką, którzy potrafią tylko użalać się nad własnym życiem i wyciskać tonę łez oglądając beznadziejne romansidła z Hugh Grant'em w roli głównej (notka od autorki: do osób prowadzących pamiętniki: tak na prawdę nie mam nic przeciwko prowadzeniu pamiętnika, bo sama to robię i osoby, które to robią są cudowne, ale to jest tok myślenia Candy, więc nie obraźcie się jak to przeczytacie ;)). Chciałam wyjść, aby przekonać się kto jest moim "wybawcą", ale o moją nogę otarło się coś miękkiego, przez co z moich ust wydobył się głośny krzyk:
- Aaaaaa!
Wkurzyłam się, gdy zobaczyłam, że to tylko kot. Po chwili drzwi otworzyły się, a w pokoju znalazło się 6 osób, w tym Amy i dziwnie znajomy koleś, który patrzył na mnie z pogardą w oczach. Skądś pamiętam to spojrzenie... Komisariat policji... Niall!
- Candy, co się stało?- zapytała Amy, ale nie zwróciłam na nią uwagi, tylko morderczym wzrokiem gapiłam się na blondyna.
- Ty...-byłam coraz bliżej chłopaka.
Odruchowo zaczął się cofać.
- Co ty tu do cholery robisz?!- wydarłam się.
Po usłyszeniu tych słów zatrzymał się, przez co prawie na niego wpadłam.
- Słucham?
- Nie mów słucham, bo cię wyrucham, idioto! Zadałam ci pytanie!
- Po pierwsze: nie jestem żadnym idiotą, po drugie: jak chcesz się ruchać to idź na ulicę i czekaj na tiry...
Zrobiłam się cała czerwona ze złości i nawet nie obchodziło mnie to, że oprócz nas są tu jeszcze inni.
- Czy ty uważasz, że jestem dziwką?!
- ...po trzecie: to jest mój dom i nie powinnaś się dziwić, że tu jestem, tylko cieszyć się, że się nad tobą zlitowałem i zabrałem cię tu, bo inaczej pewnie skończyłabyś teraz na ulicy bez ubrań, bo jakiś obleśny typ cię wykorzystał, chociaż dla ciebie to może nawet by była przyjemność...
- Teraz to przesadziłeś!- rzuciłam się na niego z pięściami, ale w ostatniej chwili zareagował brunet z mopem na głowie, który wziął mnie na ręce.
- Puszczaj mnie do cholery!- wyrywałam się.
Amy palnęła się z otwartej ręki w czoło i schowała twarz w dłonie w geście totalnej kapitulacji. Pewnie teraz przeżywa załamanie nerwowe...
Amy
- Po raz setny przepraszam was za jej zachowanie- spojrzałam na naburmuszoną Candy, posyłającą co jakiś czas wściekłe spojrzenia Niallowi.
- Nic się nie stało, przecież to nie twoja wina, widocznie Nialler nie przypadł jej do gustu.- powiedział z uśmiechem Harry.
- Ta... Żeby chociaż... Ale nieważne... Dobrze, że się przynajmniej nie pozabijali. A i dziękuję, że nas przygarnęliście i zadaliście sobie tyle trudu z nami... Nie wiem, co we mnie wstąpiło, że się tak upiłam... Strasznie głupio się czuję.
- Nie masz powodu, dzięki temu się poznaliśmy, ja niczego nie żałuję.
Po raz kolejny na moją twarz wskoczyły rumieńce. Boże jak on na mnie działa... Nie, stop Amy, ogarnij się! Pamiętaj co sobie obiecałaś. Wzięłam głęboki wdech i wróciłam do rzeczywistości, gdzie przywitało mnie rozbawione spojrzenie Candy przeskakujące to na mnie, to na Harrego. Spojrzałam na nią pytająca, a ta tylko wysłała w moją stronę bezczelny uśmiech, po czym powróciła do zabijania wzrokiem blondyna. Boże widzisz, a nie grzmisz.
- My się już będziemy zbierały... Jeszcze raz dziękujemy za wszystko.- uśmiechnęłam się ciepło do wszystkich.
- Tsa... Dzięki i pa- powiedziała od niechcenia Candy.
- Spotkamy się jeszcze kiedyś?- zapytał z nadzieją Hazz.
- Nie wiem... Raczej nie, cześć.
Chciałam jak najszybciej wyjść z tego domu. Było mi głupio, że tak okropnie potraktowałam Harrego, szczególnie, że gdyby nie on i chłopaki nie wiem co by z nami teraz było, ale nie mogłam ryzykować. Miałam swoje sekrety i przyrzeczenia, których nie zamierzałam łamać.
- On ci się podoba.- stwierdziła Candy, gdy wyszłyśmy.
- Kto?
- Nie udawaj większej idiotki, niż jesteś. Dobrze wiesz, o kim mówię.
Już dawno uodporniłam się na jej teksty, więc nie zwróciłam uwagi na określenie, jakim mnie obdarzyła.
- Nie mam pojęcia o kim mówisz...
- Czy ty jesteś taka głupia, czy tylko udajesz?
Zmrużyłam oczy i założyłam ręce na klatkę piersiową.
- No to w takim razie może mnie oświecisz, bo najwyraźniej jestem za głupia, żeby cię zrozumieć.
Prychnęła lekceważąco, po czym szybkim krokiem ominęła mnie i znalazła się przy taksówce.
- Radzę ci szybko wsiadać, bo pojadę bez ciebie!- krzyknęła.
Posłuchałam jej rady i szybko znalazłam się w aucie. Podałam kierowcy adres i przez całą drogę myślałam jak to wszystko wytłumaczę rodzicom.


Nareszcie udało mi się go skończyć. Sporo się nad nim napracowałam... ;) Mam nadzieję, że docenicie moją pracę ;).

KOMENTARZE=WIELKA MOTYWACJA

14 komentarzy:

  1. Super jak zawsze! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się nazywasz i czy sama to piszesz /

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie powinnaś zostać pisarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej dziękuję, ale ja nie uważam, że aż tak pięknie piszę ;)

      Usuń
  4. Super rozdział :)) Czekam na next`a i liczę na to, że dasz opcję obserwacji twojego bloga :3 Trzymaj się i życzę weny xx.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super Ale ten chłopak o którym pisałaś ,że jest brunetem i ma mopa na głowie to o kogo chodziło ? hehehe

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie o Hazze bo on był opisany
    jako chłopak w loczkach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale przez Amy był postrzegany jako loczek, a przez Candy jako chłopak z mopem na głowie xdd

      Usuń
  8. Fajny rozdział :3 Tylko szkoda że Candy i Nialler chcą się zabić XD

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz coraz bardziej motywuje mnie do szybszego pisania- dla was to tylko chwila, napisanie paru literek, a dla mnie ogromna satysfakcja, uśmiech na twarzy i motywacja