sobota, 13 września 2014

Rozdział 13 "Dywany przyszłam pooglądać"

Amy
- Cholera.- odpowiedziałam.
Dziewczyna popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem, ale po chwili wykrzywiła usta w wielkim uśmiechu.
- Czyli mam rozumieć, że nazywasz się Cholera?- zapytała ledwo powstrzymując śmiech.
- Co? A... Nie, ja po prostu...
- Po prostu spojrzałaś na mnie i ci się nagle wymsknęło, rozumiem.- tym razem ton jej głosu wydawał się smutny.
- Nie o to chodziło.- próbowałam się wytłumaczyć.- Dużo wypiłam i po prostu czasami tracę nad sobą kontrolę.
- Załóżmy, że mówisz prawdę.- na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.- Więc może teraz powiesz mi jak się nazywasz?
- Am...elia.- skłamałam.
- Ładne imię.
- Dziękuję.- odparłam cicho.
- Wiem, że to może ci się wydawać dziwne, ale jestem pewna, że skądś cię kojarzę. Nie spotkałyśmy się wcześniej?
- Nie.- zaprzeczyłam, a raczej skłamałam.
Zapadła pomiędzy nami nieprzyjemna cisza. No, ale czy może być coś bardziej krępującego i niekomfortowego niż spotkanie dziewczyny, która gdyby cię poznała, poćwiartowałaby cię na kawałki?
- Więc... Ty też miałaś ochotę zabalować z One Direction?
Spojrzałam w stronę ogromnej willi i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Tak właściwie to mój dom.
- O... Ładny.
Posłałam w jej stronę wymuszony uśmiech.
- W takim razie miłej zabawy.- powiedziałam i odwróciłam się, aby jak najszybciej stąd odejść, ale Olivia umiejętnie mi w tym przeszkodziła, łapiąc mnie za nadgarstek.
- Czekaj... Wiem, że to zabrzmi trochę desperacko, ale jestem tu sama, niedawno wróciłam do Londynu i nie znam tu nikogo.- zaczęła niepewnie, a mnie od razu przeszły ciarki.- A skoro to twoja impreza, to pewnie znasz tu każdego. Czy mogłabyś przedstawić mnie kilku swoim znajomym?
Otworzyłam usta, aby powiedzieć jej, żeby sama szukała sobie towarzystwa i mnie dała spokój, że to tak na prawdę nie jest moja impreza i znam na niej ledwie 10 osób, ale nie zrobiłam tego. Gdy spojrzałam w jej oczy, zobaczyłam krzywdę jaką jej wyrządziłam, która prześladowała mnie każdej nocy. Należało jej się chociaż tyle z mojej strony.
- Jasne.- powiedziałam to najbardziej przekonującym tonem, na jaki było mnie stać.
Uśmiechnęła się i ruszyła za mną.
- Wiesz, nie wyglądasz na osobę, która nie ma znajomych, na taką szarą myszkę.- odezwałam się, kiedy przekroczyłyśmy próg drzwi wejściowych.
- Bo taka nie jestem. Szkoda, że nie byłaś przy tym, jak naskoczyłam na taką idiotkę, która wytrąciła mi zakupy z rąk.- zaśmiała się, a ja momentalnie zbladłam.
'Spokojnie, Amy, przecież ona cię nie poznała. Nie wie, kim na prawdę jesteś, nie masz czym się przejmować.'
- Byłaś kiedykolwiek na koncercie One Direction, albo poznałaś ich osobiście?- zapytałam po chwili, odzyskując trzeźwość umysłu.
- Nie, nigdy nie miałam okazji.
- W takim razie teraz to się zmieni.- odparłam, widząc siedzących na kanapie Zayna, Harrego, Louisa i Liama.
Kogoś mi tu brakowało... No tak, Niall. A gdzie Candy? On pewnie pieprzy wszystko, co się rusza, a ona siedzi zalana w trupa i narzeka na mój ogródek.
- Siema.- przywitałam się z chłopakami, ciągnąc za sobą Olivię.
- Hej.- uśmiechnął się Liam.
Zayn pewnie nawet nie skojarzył faktów, bo zaczął pierdzielić o jakiś jednorożcach, co zignorowałam, Louis skinął głową z uśmiechem, a Harry kompletnie mnie olał. Auć. Zabolało. No, ale czemu się dziwić po tym, jak go potraktowałam.
- Poznajcie Olivię.
Wszyscy czterej momentalnie zwrócili głowy w stronę brunetki, która posłała im zniewalający uśmiech. Nie no, serio?
- A jak ma na imię ta ładna pani?- wybełkotał mulat, chwiejnym krokiem podchodząc do Olivii i obejmując ją ramieniem.
- No przecież nam przed chwilą ją przedstawiała, idioto.- skomentował Liam.
- W takim razie byłem tak skupiony na jej błękitnych oczach, że tego nie usłyszałem.
- Brązowe. Mam brązowe oczy.- ucięła dziewczyna, uwalniając się z zasięgu jego rąk.
Mądre posunięcie.
- Więc Olivio.- odezwał się po raz pierwszy Harry.- Skąd znasz tą jędzę?
Zrobiło mi się ciemno przed oczami i gdyby nie Olivia, to runęłabym jak długa na ziemię. Czy ja dobrze usłyszałam?
Po jego słowach w naszym kręgu momentalnie powstała głucha cisza. Wszyscy czekali na odpowiedź. Ale nie Olivii, moją.
Desperacko szukałam w głowie jakiejś inteligentnej i spokojnej odpowiedzi, która mogłaby zamknąć mu usta i jednocześnie sprawić, że pożałowałby wypróbowania na mnie takiego określenia, ale jedyne co tam znajdowałam była złość. Ogromna, rosnąca z każdą sekundą, gotowa w każdej chwili eksplodować. Bum!
- Co ty sobie wyobrażasz?! Wydaje ci się, że jeśli "uratujesz" mnie przed nachlanym Zaynem, który próbował się do mnie dobrać, to rzucę ci się na szyję?! A może ja wcale nie chciałam cię pocałować! I dlatego według ciebie jestem jędzą?! Może jeszcze oczekiwałeś, że wskoczę ci do łóżka i będę na kolanach dziękować za twą wspaniałomyślność?! Pieprz się, Styles. Jesteś zwykłym sukinsynem!
Dopiero po wyładowaniu całej złości, zdałam sobie sprawę z tego, co zrobiłam. Przegięłam. Wszyscy stali w osłupieniu, nawet Zayn zdawał się otrzeźwieć. Po chwili Harry poderwał się do góry i szybkim krokiem opuścił salon.
- Tak więc, Olivia- poznaj Harego Stylesa.- wymamrotałam.
- Wow, ale go załatwiłaś.- powiedziała z nutką podziwu w głosie.
- Amy, co się między wami wydarzyło?- zapytał Louis.
- Nic nadzwyczajnego, zwykła wymiana zdań. A tak w ogóle to gdzie Candy i Niall?
- Ktoś mnie wołał?- usłyszałam dobiegający zza pleców głos brunetki.
Wszyscy spojrzeliśmy w jej stronę, a widząc ją na twarzy Olivii zagościł bezczelny uśmiech.
Candy zatrzymała się w niewielkiej odległości od dziewczyny i wpatrywała się w nią nienawistnym wzrokiem.
- A co ona tu robi?- wysyczała.
- Dywany przyszłam pooglądać.- odparła chamsko.
- Nikt tu nie pytał suk o zdanie.
- O, teraz to już przegięłaś.- powiedziała ze złością Olivia, rzucając się na Candy.
Na szczęście Liam w porę zainterweniował, odciągając dziewczynę.
'Zapowiada się ciekawy wieczór...'
- To wy się znacie?- zapytałam.
- Pamiętasz, kiedy mówiłam ci o pewnej idiotce, która wytrąciła mi z rąk zakupy?- odpowiedziała Olivia, nie spuszczając wzroku z Candy.
- Że co proszę? Czy ty właśnie nazwałaś mnie idiotką?
'No to pięknie...'
- Nie, tak właściwie sama to powiedziałaś.- rzuciła.
- Taka cwana jesteś? Zobaczymy, co powiesz jak już wygnę ci tą obleśną mordę w drugą stronę!
Wśród nas momentalnie zapadła grobowa cisza. Puls Olivii wyraźnie przyspieszył, co tylko dało satysfakcje Candy. Musiałam wszystko jakoś załagodzić. Tylko jak? Istnieje szansa, że jak stanę pomiędzy Candy a Olivią, skończę z podbitym okiem, w najgorszym wypadku z ziejącą dziurą w gardle, czego oczywiście pragnęłam uniknąć. Postanowiłam użyczyć się dyplomatycznego rozwiązania sprawy.
- Błagam was, uspokójcie się. Nie mam najmniejszego zamiaru tłumaczyć się rodzicom dlaczego nasz śnieżnobiały dywan, który zresztą był robiony ręcznie nasiąkł krwią!
- Nawet dywan macie za 1000 funtów?- zakpił Zayn.
- Zamknij się! Candy, proszę cię nie rób scen. Obiecałam Olivii, że przedstawię ją kilku osobom.
- A co, ona nie da rady sama wybełkotać zwykłego "cześć"?
- Dla twojej wiadomości, dopiero co przyjechałam do tego miasta, więc nie znam nikogo. Jakbym przyjechała tu o miesiąc wcześniej, to ja bym urządzała takie imprezy.
-Uuu... Zajechało tandetą. Ale na nasze szczęście miesiąc temu cię jeszcze nie było.
- Candy, uspokój się.- poleciłam.- Olivia jest bardzo miłą osobą i z pewnością się polubicie.
- Tak, może od razu każ nam zostać najlepszymi przyjaciółkami.- zakpiła, odpalając papierosa, który nie wiadomo skąd znalazł się w jej dłoni.
- Skąd przyjechałaś, Olivio?- zapytał Louis momentalnie zmieniając temat, przez co byłam mu ogromnie wdzięczna.
- Z Derby. Urodziłam się i dorastałam w Londynie, ale później przeniosłam do Derby. No, a teraz wróciłam z powrotem do Londynu.
- No co ty nie powiesz.- cicho warknęła Candy, czym zarobiła sobie ode mnie kuksańca w bok.
- Candy, wiesz może gdzie jest Niall?- wtrącił Liam.
Z jej twarzy momentalnie zniknął uśmiech i gdybym jej nie znała, to przysięgłabym, że się rumieni i jest zdezorientowana.
- Ja ten no... A tak w ogóle dlaczego pytasz się o niego akurat MNIE?
- Bo z tobą ostatni raz go widziałem.
- A co on kurwa zaginął, że takie pytania mi zadajesz? Skąd mam wiedzieć, gdzie ten idiota jest?! W ogóle odpieprzcie się ode mnie!- krzyknęła, po czym odwróciła się na pięcie i skierowała w stronę drzwi wyjściowych.
Co ją ugryzło?
Olivia posłała mi porozumiewawcze spojrzenie i udała się w kierunku Liama.
- Mam u ciebie dług wdzięczności- szepnęła, gdy już wygodnie usadowiła się u boku chłopaka.
Posłałam jej niewyraźny uśmiech, jednocześnie w środku czując się, jakbym miała zamiar zemdleć.
'Tylko, czy ta wdzięczność nie zamieni się w nienawiść, gdy odkryje co jej zrobiłam?'


Nawet nie mam zamiaru po raz setny przepraszać za brak rozdziału, bo to się już robi nudne. To chyba mój życiowy rekord! Nieobecność od maja. Tak wiem, pewnie mnie teraz nienawidzicie i już zapomnieliście o tym blogu. Na dodatek rozdział jest taki krótki i beznadziejny, że ugh...
Będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujecie, ale rozumiem, jeśli tego nie zrobicie. Sama to bym pewnie nawet nie wytrwała do końca czytania.