niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 14 "Kochanie, jesteś ostatnią osobą, która mogłaby zadać mi takie pytanie"

Candy
*Następny dzień*
Obudziłam się z wielkim kacem. Co się znowu stało? I gdzie ja do cholery jestem? Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wyglądało na kuchnię. Po chwili palnęłam się otwartą ręką w czoło. Oczywiście! Jestem nadal w domu Amy! A wczoraj odbyła się niezła impreza. Jestem bardzo ciekawa, ilu kolesi udało mi się poprzedniej nocy zaliczyć. Niestety nic nie pamiętam... Jedyne, co udało mi się zapamiętać, to zakład z blondynem (który oczywiście przegrałam) i karę, jaką dostałam za przegraną. Niby go wykiwałam, ale wciąż czuję na szyi jego malinowe usta. Odruchowo dotknęłam miejsc na szyi, gdzie Horan bezczelnie zostawił swoje pocałunki, ale po chwili cofnęłam rękę, karcąc się w myślach. 'Nie masz prawa o tym myśleć, a tym bardziej o jego ustach! Lepiej trzeba będzie zastanowić się, jak zdezynfekować te miejsca. Pamiętaj, że go nienawidzisz.' Po długim i bezsensownym rozmyślaniu wreszcie podniosłam dupsko z podłogi i poszłam ocenić stan zniszczeń po imprezowych. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że wystarczy posprzątać, aby dom powrócił do poprzedniego stanu. Rozejrzałam się dookoła. Nie zobaczyłam ani jednej żywej duszy. Westchnęłam. 'Chyba będę to musiała posprzątać sama.' Może i jestem wredną suką, ale wprost nie znoszę bałaganu. Pedantką to może nie jestem, ale źle się czuję w nieposprzątanym pokoju. W około dwie i pół godziny zdążyłam wysprzątać cały parter. Zmęczona, rzuciłam się na kanapę. Przymknęłam oczy, lecz nie dane mi było nawet chwili spokoju, bo usłyszałam kroki na schodach. Podniosłam głowę i ku mojemu wielkiemu szczęściu (sarkazm) ujrzałam blond pedała.
- Czego?- warknęłam.
Chłopak zlekceważył moje niemiłe pytanie, skierowane w jego stronę, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem.
- Co ty odpierdalasz?- zapytałam, kierując się w jego stronę (czyli w stronę kuchni).
- Ja?- zapytał bez entuzjazmu nie zaszczycając mnie ani jednym spojrzeniem.
- Przecież wszystko, cokolwiek bym nie powiedziała, spotyka się z twoimi uszczypliwymi komentarzami.
Nie uzyskałam odpowiedzi, w zamian za to chłopak zamierzał opuścić kuchnię. O nie, ja tego tak nie zostawię!
- Jesteś chory?- zapytałam uszczypliwie.
Odwrócił się do mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Obchodzi cię to?
Zaczął się niebezpiecznie do mnie przybliżać. Przełknęłam ślinę.
- Nie...- starałam się opanować drżenie głosu.- Po prostu dziwnie się zachowujesz.
Posłał mi chytry uśmieszek i podszedł jeszcze bliżej. Cofałam się, dopóki wyspa kuchenna nie ograniczyła mi drogi. Nie miałam jak uciec, a Horan był coraz bliżej mnie.
- Dawna Candy by się tym nie przejmowała. Myślę, że nawet by triumfowała. Czyżby na nową Candy zaczął działać Niall Horan?
Prychnęłam.
- Chyba śnisz. Skoro nie chcesz mi powiedzieć, to nie. Chyba, że... Zachowujesz się tak, bo nie przespałam się z tobą wczoraj!
Zaśmiał się sarkastycznie.
- Gdyby mi na tym zależało, to nie dałbym ci uciec z tego pokoju. Chciałem się tylko tobą pobawić.
Auć.
- No cóż, przykro mi, że nie udało ci się ziścić twojego pomysłu. Myślę, że z kimś innym poszłoby ci lepiej.- powiedziałam, po czym wyminęłam go i poszłam na górę.
Nie mam zamiaru siedzieć z tym kretynem w jednym domu. Czym prędzej udałam się pod prysznic, aby zmyć z siebie wczorajszą imprezę i dotyk Horana. Słowo daję, przez tego gościa niedługo zachoruję na ebolę! Po wykonaniu zamierzonej czynności, postanowiłam zadzwonić do Duke'a. W sumie dawno go nie widziałam. (OD AUTORKI: MAM NADZIEJĘ, ŻE PAMIĘTACIE DUKE'A, PRZYJACIELA CANDY. JEŻELI NIE, TO MOŻECIE ZAJRZEĆ DO ROZDZIAŁU 6, W KTÓRYM PIERWSZY RAZ SIĘ POJAWIŁ)
- Halo?- usłyszałam zaspany głos.
- Duke, suko, ty jeszcze śpisz?!- wydarłam się na cały głos.
- Nie drzyj się, idiotko, bo ogłuchnę. Czego chcesz?
- Spotkać się z przyjacielem, czy to aż taki problem?- odpowiedziałam, udając zranioną.
- Brown, nie kituj. Potrzebne ci dragi, koka?
- Nie, debilu! Nudzi mi się i chcę się z tobą spotkać, ale przy okazji mógłbyś zabrać kokę.
- Nawet się nie spytasz, czy mam czas... Może jestem z kimś umówiony?
- Po pierwsze: dla mnie zawsze masz czas, po drugie: ty nie masz znajomych, nikt nie chce się z tobą umawiać.
- Dzięki, prawdziwa z ciebie przyjaciółka...
- No, masz rację, gdyby nie ja, to byłbyś samotny.
- Dobra, gdzie się spotykamy?
- Przyjedź po mnie za 15 minut.- zadecydowałam, po czym rozłączyłam się nie dając mu szans na jakiekolwiek protesty.
W 10 minut wysuszyłam włosy i zrobiłam makijaż, przez co zostało mi 5 minut na znalezienie ciuchów i uranie ich, co oczywiście nie było dla mnie problemem. Wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulkę na ramiączkach z szafy i chwyciłam znajdujące się w zasięgu ręki spodenki. Szybko się przebrałam i już byłam gotowa do wyjścia. Akurat, gdy miałam schodzić na dół, usłyszałam dzwonek do drzwi.
Jaki punktualny.
Zastałam go, bajerującego w drzwiach Amy.
Klasa.
Odchrząknęłam, lecz Duke zdawał się tym nie przejmować.
- Duke, najwspanialsza dziewczyna na świecie przyszła.- powiedziałam przesłodzonym głosem.
Zaczął się rozglądać.
- Gdzie? Nie widzę.
Amy ryknęła śmiechem jak głupia.
- No bardzo śmieszne.- skwitowałam, po czym podeszłam do niego.
- Co tam, Brown. 5 pedałków już ci się znudziło?
- I widzisz? Dlatego właśnie go kocham.- zwróciłam się do Amy.
- Kotku, bo się zaraz zarumienię.- powiedział, udając damski głos.
- Dobra, to ja was już zostawiam.- stwierdziła Amy, dziwnie poruszając brwiami.
Już mieliśmy wychodzić, ale w ostatniej chwili zauważyłam Horana, zmierzającego do kuchni. Postanowiłam dać temu skurwysynowi nauczkę i w jednej chwili szarpnęłam Duke'a za koszulkę i namiętnie pocałowałam. Chłopak jak zwykle odwzajemnił mój pocałunek. Jeśli chcecie wiedzieć to tak, czasami się całujemy i nawet od czasu do czasu uprawiamy seks, ale nie dlatego, że coś do siebie czujemy. Można powiedzieć, że jest on moim tz. "przyjacielem do łóżka". Więc, nie jest to dla nas dziwne, jeśli czasami wylądujemy w łóżku.
A wracając: podczas pocałunku (gdzie było oczywiście trochę macania), lekko uchyliłam oczy, aby zobaczyć reakcję Nialla. Stał tam i patrzył na nas zabójczym wzrokiem, ale po chwili poszedł do innego pomieszczenia. Uśmiechnęłam się przez pocałunek, po czym oderwałam się od Duke'a.
- Nie minęło nawet 5 minut, a my już doszliśmy do 2 bazy. Nieźle.- oblizał usta, po czym wybuchnął śmiechem.
- Nie schlebiaj sobie tak.- mruknęłam.
Chłopak złapał mnie za tyłek, przez co ja ścisnęłam jego krocze. Oboje zaśmialiśmy się, po czym opuściliśmy dom.
Niall
Co to było do cholery? Poszedłem napić się wody i zobaczyłem Candy obściskującą się z jakimś kolesiem. Oczywiście mnie to nie obchodzi i nie zrobiło to na mnie wrażenia, bo ona jest po prostu zwykłą dziwką, ale mogli się kurwa przenieść gdzie indziej. Ale wiem, że ona rzuciła się na niego tylko po to, abym był zazdrosny. Naiwna, wydaje jej się, że poczuję się zazdrosny? Przecież ja do niej nic nie czuję. Niemniej jednak, postanowiłem dowiedzieć się chociaż, kim jest ten koleś. Myślę, że Amy powinna coś wiedzieć. Zapukałem do jej pokoju i gdy usłyszałem ciche "proszę", lekko uchyliłem drzwi i wślizgnąłem się do środka.
- Coś się stało?- zapytała z uśmiechem.
- Kim jest ten koleś na dole?
- Który?
- Ten, który stał z Candy.- zaczynałem się niecierpliwić.
Dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem, jednak po chwili jej twarz rozjaśnił wielki uśmiech.
- A co?- zapytała.
- Co co? Tak po prostu się zapytałem.
- A co cię to tak obchodzi?
Nie odpowiedziałem. Nagle czubki moich butów stały się bardzo ciekawe.
- Czyżby Niall był zazdrosny?
- Co?- żachnąłem się.- W życiu. Tylko aż mnie zemdliło, jak ona wpychała mu ten język do gardła.
- To Duke, jej najlepszy przyjaciel.
- Od kiedy w ten sposób całuje się z przyjaciółmi?
- A o to już jej się zapytaj.- zaśmiała się, po czym wypchnęła mnie na korytarz i zamknęła drzwi.
Zajebiście.
Candy
- To gdzie szanowna pani chciałaby iść?- zapytał Duke, gdy spacerowaliśmy przez park, konsumując lody.
- Do domu.
- Tak szybko?- zdziwił się.
- A czy ja powiedziałam, do którego domu? Chcę iść do ciebie.
Popatrzył na mnie z uśmiechem, po czym zaprowadził mnie do swojego samochodu.
- Te twoje fantazje erotyczne ze mną w roli głównej powoli zaczynają mnie przerażać.
Prychnęłam.
- Chciałbyś.
Droga do jego mieszkania zajęła nam 10 minut. W tym czasie oczywiście słuchaliśmy na cały regulator Iron Madein i darliśmy się w niebo głosy.
- Zapraszam.- otworzył przede mną drzwi.
- Masz alkohol?- zapytałam tuż po tym, jak weszliśmy do środka.
- Ty chyba sobie kpisz, kochanie.- powiedział, po czym udał się do kuchni. Ja w tym czasie usadowiłam się na kanapie w salonie. Po chwili wrócił z dwoma butelkami wina.
- Jaka kultura.- prychnęłam.- A co, na kieliszki nie było stać?
- Kochanie, jesteś ostatnią osobą, która mogłaby zadać mi takie pytanie.
Wzięłam od niego jedną butelkę, po czym jednym łykiem opróżniłam pół jej zawartości.
- Nieźle.- stwierdził, po czym sam wyczyścił połowę swojej butelki.
Po chwili obie butelki były już całkowicie opróżnione, a my lekko wstawieni.
- Masz gumki?- wybełkotałam.
- A co, masz ochotę?
- Nic takiego nie powiedziałam, ale skoro chcesz.
Zaśmiał się, po czym przywarł swoje usta do moich. Jego ręce błądziły po całym ciele, od czasu do czasu lekko mnie podszczypując. Po chwili zabrał się za moją szyję, pozostawiając na niej krwiste ślady. Pociągnęłam go za włosy i po chwili to ja dobrałam się do jego szyi, pozostawiając mu na szyi bardzo widoczną malinkę. Chłopak szybko pozbył się mojej bluzki i stanika, przez co zdobył całkowity dostęp do moich piersi. Wstrzymałam oddech, gdy zaczął się nimi bawić, a gdy delikatnie ugryzł mój sutek, jęknęłam z rozkoszy. Zaczął ssać moje piersi, przez co wydawałam z siebie jeszcze głośniejsze dźwięki. Ja również nie pozostałam mu dłużna, pozbywając się jego T-shirtu. Widząc przed sobą umięśnioną klatę przyjaciela, zaczęłam błądzić po niej opuszkami palców i kreślić mokre ślady językiem. Po chwili obydwoje zdarliśmy z siebie dolne części garderoby. Duke zaczął jeździć palcem wokół mojej łechtaczki, co wprawiło mnie w stan euforii. Nagle wszedł we mnie stanowczo i brutalnie. Poruszał się coraz szybciej, a ja dyszałam coraz ciężej, co chwila jęcząc. Krzyknęłam, gdy oboje doszliśmy. Upadliśmy na kanapę i po prostu odpłynęliśmy w krainę Morfeusza.


Nareszcie! Napisałam ten rozdział. Muszę przyznać, że wyszedł mi całkiem nieźle, ale tego dowiem się tylko od Was.  Postanowiłam teraz częściej dodawać rozdziały, ale Wy też musicie mi w tym pomóc, dopingując mnie komentarzami.