Jestem bardzo ciekawy, dlaczego dziewczyny tak zareagowały na naszą wizytę. Po Candy można było się tego spodziewać, ale Amy? Powinna nam być wdzięczna za pobyt w naszym domu po imprezie. A zamiast tego ona po prostu ucieka do swojego pokoju, obrażając się na cały świat. Przecież w końcu musi się do nas odezwać, bo przez jakiś czas będziemy u niej mieszkać. Tylko, że one chyba jeszcze o tym nie wiedzą...
- Że co?!- usłyszałem krzyk Candy, która po chwili znalazła się w salonie.
- Nie macie własnego domu?!- zapytała czerwona ze złości.
- My mamy ale ty chyba już nie.- odpowiedział z wrednym uśmieszkiem Niall.
- Dla twojej wiadomości, pedałku ja muszę tu mieszkać, ale wy jako sławne i bez skazy gwiazdeczki dennego popu macie przecież ogromne 50- piętrowe wille wysadzane brylantami z 69 cudownymi panienkami w obcisłych i odsłaniających połowę tyłka sukieneczkach w gratisie.
Zanim Nialler zdążył się odezwać, Louis przejął inicjatywę.

Zatkało mnie, po czym zrobiłem się cały czerwony na twarzy.
- Louis, idioto!- krzyknąłem.
- Tak mi się odwdzięczasz?- zapytał z udawanym oburzeniem.- Przeszedłem taką straszną przygodę, rozmawiając z tą oto niewiastą, abyś mógł w spokoju zrealizować swoje pragnienia, a ty rzucasz we mnie obelgami!
- Louis, zamknij się, chyba że tak bardzo chcesz mieć zniekształconą twarz!- wkurzyła się dziewczyna.
- Przecież moja twarz jest zbyt idealna...
- Idealna to ona będzie, po spotkaniu z moją pięścią.
Wszyscy jak na zawołanie wybuchliśmy śmiechem, tylko Lou jako jedyny stał w miejscu ze skwaszoną miną, co jakiś czas z niepokojem spoglądając na ręce Candy.
- Hahahaha, spokojnie, Louis póki reszta tu jest, nic ci nie zrobię. Ale jak wyjdą choć na chwilę, a my zostaniemy sami, to...
- Zgwałcisz mnie?- zapytał z przerażeniem.
Po raz kolejny wszyscy dosłownie płakaliśmy ze śmiechu.

- A no bo wiesz, podczas orgazmu tak zazwyczaj jest...- odpowiedziała Candy.
- Czy twoje wszystkie odpowiedzi muszą być o podtekście seksualnym?- zapytał Niall.
- A czy ty musisz być takim idiotą?- odpowiedziała pytaniem.
- To było kompletnie bez sensu.- stwierdził.
- Oj no widzisz, identycznie jak twoje istnienie.
- Dobra, starczy już.- przerwała Amy.
- Cicho, niech się jeszcze trochę posprzeczają, fajnie się tego słucha. Trochę jak w amerykańskich telenowelach.- zaśmiał się Liam.
- Słuchaj, jak szukasz rozrywki, to idź do jakiegoś klubu, wynajmij sobie dziewczynę na noc i...- zaczęła Candy.
- I wykonaj z nią pozycję 69.- przerwałem.

- Hmm... To może przejdziemy się gdzieś?- zaproponował jak do tej pory milczący Zayn.
- Pfff... Z wami? Nigdy w życiu.
- Nikt się ciebie nie pytał.- warknął Niall.
- Niall, ochłoń trochę, bo złość piękności szkodzi.- powiedziała z uśmiechem Amy.
- Ta, gdyby jemu jeszcze miało czemu szkodzić.- prychnęła Candy.
- Nie, no Harry zobacz, jak się kochają.- rozmarzył się Lou.
- Loui, ta zazdrość cię wyniszczy!- odpowiedziała sarkastycznie Candy.
- Ej!- krzyknąłem.
Wszystkie twarze momentalnie zwróciły się w moim kierunku.
- Idziemy gdzieś w końcu?
- NIE!- krzyknęli jednocześnie Candy i Niall, po czym zmrozili się nawzajem wzrokiem i pobiegli w dwie różne strony.
Niall
Kurwa co za idiotka! Ja już z nią nie wytrzymam! Po cholerę my w ogóle mamy z nimi mieszkać?! Modest już przesadza. Przecież tu chodzi tylko o jakieś głupie ciuchy! Po południu byśmy przychodzili na przymiarki i później wracali na chatę. A on kurwa wyskakuje z czymś takim. Jakbyśmy własnego domu nie mieli. Postanowiłem do niego zadzwonić i obgadać tą kwestię.
- Halo?- odebrał już po pierwszym sygnale.
- Masz chwilę?
- No chwilę to może mam, a co?
- Czy my musimy mieszkać u pani Smith?
- A czemu nie? Co wam przeszkadza?
- Hmm... Tak właściwie to wszystko.
- To nie jest żadne wytłumaczenie, Niall. Coś jeszcze chciałeś, bo jestem zajęty.
- Nie, to wszystko, pa.- burknąłem, po czym szybko się rozłączyłem.
Mam jedno słowo, idealnie określające moją sytuację- zajebiście. Z wściekłości kopnąłem kamień, leżący tuż koło mojej stopy. Rozejrzałem się dookoła siebie. Super, zabłądziłem. Kompletnie nie znałem tego miejsca. Można więc spokojnie stwierdzić, że jestem w kropce. Wiem! Zadzwonię do któregoś z chłopaków. Dlaczego ja wcześniej o tym nie pomyślałem? Szybko wystukałem numer Zayna. Nie odbiera... Louis? Też nie... To może Harry... Kurwa! Co z nimi? Dlaczego nikt nie odbiera?! Liam! On na pewno odbierze. Drżącą ręką wybrałem połączenie i przystawiłem telefon do ucha.
"Wybrany abonent w tej chwili nie odpowiada...".
- Cholera.- przekląłem pod nosem.

- Halo?- zapytała dziewczyna.
- Przyjedź po mnie, albo wygadam policji, co tak na prawdę jeszcze mi zrobiłaś.- odpowiedziałem pewnym głosem.
Nie usłyszałem sprzeciwu, w ogóle nic nie usłyszałem.
- Ymmm... Candy?
- Gdzie teraz jesteś?- spytała chłodnym głosem.
- Jakbym wiedział, to by już dawno mnie tu nie było!
- Zamknij się! Nie przyjadę po ciebie, jak będziesz mi pyskował. Przyjrzyj się dokładnie. Może jest coś charakterystycznego, jakiś sklep, czy klub?
- Hmmm...- popatrzyłem przed siebie.- Klub o nazwie "Spring Break", kojarzysz?
- Będę za 15 minut.- powiedziała, po czym szybko się rozłączyła.
Z rezygnacją usiadłem na ławce. Do jakiego poziomu właśnie się zniżyłem, żeby prosić o pomoc Candy? Do zerowego. Dzisiaj, oficjalnie Niall Horan skończył swój żywot.
Bardzo przepraszam, że tyle musieliście czekać na ten rozdział, ale wena jakoś w ogóle nie dotrzymywała mi towarzystwa ;/. Przyznam szczerze, że taki sobie ten rozdział, ale może wam się spodoba :).
KOMENTARZE=WIELKA MOTYWACJA
Super rozdział. Masz zaje*isty wygląd bloga ;* Zapraszam do mnie( jeśli miałabyś czas to skomentuj) ------> nadzieja-jestzawsze.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPiękny <3
OdpowiedzUsuńpiękny, super <3 ;*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń