poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 20 "Niby nie słyszałam żadnych niepokojących odgłosów, ale powinnam chyba o to zapytać- czy Louis zgwałcił cię w tej kuchni?"

Mercedes
Szczerze, to na prawdę nie miałam ochoty tłumaczyć brunetowi, co robiłam w jego pokoju, ale zważywszy na to, że przypierając mnie do lodówki miał o wiele większą przewagę, nie miałam wyjścia. Westchnęłam, po czym zebrałam się na odwagę i zaczęłam opowiadać.
- No więc... Nie wiem od czego zacząć...
- Może tak od początku?- rzucił niemiło, czym zaroił sobie mój ironiczny uśmiech.
- Jak zapewne wiesz, jestem kuzynką Amy. Moja mama pochodzi z Francji, ale mój ojciec jest Anglikiem, a dokładniej bratem jej mamy. Niestety, ojciec opuścił nas przed moim urodzeniem, a ja nigdy go nie poznałam. Niedawno, gdy odwiedziła mnie babcia, niespodziewanie zaczęła mi opowiadać o tacie. Bardzo zapragnęłam go poznać, gdyż z jej opowieści wynikało, że był wspaniałym człowiekiem. Zapytałam się jej, dlaczego w takim razie nas zostawił, lecz nie otrzymałam odpowiedzi. Powiedziała mi za to, że mama Amy uwielbiała mojego tatę i cały czas za nim tęskni, gdyż byli na prawdę zgranym rodzeństwem. Podobno w swoim domu cały czas trzyma pamiątki po nim. Dowiedziałam się nawet, w którym pokoju i pewnie się już domyślasz, że chodziło o twój. Pomyślałam, że może, gdybym coś znalazła, to dowiedziałabym się czegoś o nim. Przepraszam, że tak po prostu wparowałam do twojego pokoju i zaczęłam w nim grzebać, ale nie pomyślałam. Nie chciałam wam o tym mówić, ponieważ nie lubię dzielić się takimi informacjami z innymi. Jeszcze raz przepraszam.
Chłopak wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami, ale ani trochę nie poluźnił uścisku. Po chwili na jego twarzy zagościł cwany uśmiech.
O co chodzi?
- Bardzo chcesz odnaleźć tatę, prawda?- zapytał.
Niepewnie pokiwałam głową.
- Mogę ci w tym pomóc, ale w zamian ty zrobisz coś dla mnie.
- A skąd w ogóle pomysł, że potrzebuję twojej pomocy?
- No, bo wiesz, rzeczy, których potrzebujesz znajdują się prawdopodobnie w moim pokoju, do którego teoretycznie bez mojej zgody wstępu nie masz.
- Chuj.- fuknęłam.
- Nie musisz mnie komplementować, kochanie.- wymruczał, przysuwając swoją twarz jeszcze bliżej. Jego twarz znajdowała się dosłownie kilka centymetrów od mojej i czułam jego oddech na policzku. Louis intensywnie wpatrywał się w moje usta, a mnie zrobiło się gorąco i ledwo utrzymywałam się na nogach.
- Czego chcesz w zamian?- zapytałam słabym głosem, na co się zaśmiał i pochylił się w kierunku mojego ucha, po czym wyszeptał swoje żądanie. Gdy usłyszałam, czego chce ode mnie, zachłysnęłam się powietrzem.
- Nie ma mowy.
- Jak chcesz skarbie, ale pamiętaj, że z takim nastawieniem nigdy nie odnajdziesz tatusia.- zaśmiał się złośliwie, po czym pewnym krokiem opuścił kuchnię zostawiając mnie samą na pastwę moich kotłujących się myśli.
I co ja teraz zrobię?
Louis
Byłem pewien wygranej. Może to i trochę chujowe z mojej strony, ale jak chce pomocy, to niech lepiej przystanie na moje warunki. Kilka miesięcy temu w życiu bym nie pomyślał, że stanę się taki jak Niall, ale najwyraźniej słuszne jest stwierdzenie, że ludzie się zmieniają. Wcześniej byłem uroczym i dziecinnym chłoptasiem, to teraz przyszedł czas na to, aby być prawdziwym kutasem. Gdy wróciłem do salonu, wszystkie oczy momentalnie skierowały się w moją stronę posyłając mi zdziwione spojrzenia (no może oprócz Candy, która nawet nie zauważyła, że kiedykolwiek opuszczałem salon), prawdopodobnie dotyczące tego, co ja i Merci tyle czasu robiliśmy w kuchni. W odpowiedzi wzruszyłem tylko ramionami, po czym zirytowany walnąłem się na fotel. No bo kurwa, ile można? Człowiek nie może mieć już nawet własnych tajemnic? Ja jakoś nie wypytywałem się Nialla, dlaczego cały dzień szczerzy się, jakby dostał jakiegoś skurczu twarzy, chociaż i tak podejrzewam powód.
- Coś mnie ominęło?- zapytałem wesołym głosem, na co Amy uśmiechnęła się do mnie słabo. Pewnie myśli, że stary Louis powrócił, no cóż życie czasami zawodzi.
- Tak właściwie to nie wiele.- odpowiedział Liam, który cały czas zacięcie pykał coś na telefonie.
Po chwili w pomieszczeniu pojawiła się Mercedes, która miała taką minę, jakby się właśnie dowiedziała, że zostało jej kilka dni życia. Uśmiechnąłem się, gdyż znałem prawdziwy powód jej dziwnej miny, szczególnie, że cały czas umiejętnie unikała mojego wzroku pomimo, że ja wnikliwie się w nią wpatrywałem.
- Wszystko w porządku?- zapytała z troską Amy, na co delikatnie przewróciłem oczami.
Merci chyba dopiero po chwili zorientowała się, że zadano jej pytane, gdyż ocknęła się jakby została wyrwana z jakiegoś snu i słabym głosem odparła:
- Jasne.
Smith podejrzliwie zmrużyła oczy, jakby nie dowierzając, a we mnie powoli zaczęło się gotować.
Kurwa, Amy nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy, bo spieprzysz mi cały plan.
Po chwili jednak Mercedes przybrała normalny wyraz twarzy i z lekkim uśmiechem, który wiedziałem, że był udawany, zajęła miejsce obok Nialla. Już nie mogłem się doczekać, kiedy blondynka przystanie na moją propozycję. Wiedziałem, że to się stanie, gdyż z jej opowieści wynikało, że bardzo zależy jej na poznaniu ojca. A to, że sam na tym skorzystam to chyba nic złego, nie?
Candy
Film skończyliśmy oglądać po kilkudziesięciu minutach od pojawienia się Louisa i Mercedes. Cały czas czułam na sobie ten intensywny i irytujący wzroku Horana.
Cholera no, przeleciałeś mnie, czego jeszcze chcesz?
Szczerze, to nawet mnie zadziwiła, a nawet zaniepokoiła nagła zmiana nastroju Mercedes. Co stało się w kuchni? Widząc, że nikt nie zamierza wypytywać dziewczyny o przyczynę jej dziwnego zachowania, a przynajmniej nie przy Louisie, postanowiłam sama to zrobić. No bo co mnie kurwa obchodzi to, że nie powinnam pytać o to w obecności Louisa, jakoś nie za bardzo się go boję, czy coś. Chociaż nie przeczę, że jego nagła zmiana zachowania mnie zdziwiła.
- Niby nie słyszałam żadnych niepokojących odgłosów, ale powinnam chyba o to zapytać- czy Louis zgwałcił cię w tej kuchni?
Momentalnie wszyscy odwrócili głowy w moim kierunku, Niall się zaśmiał (kutas), a Louis zrobił taką minę, jakby miał mi zaraz przywalić.
Uważaj, bo się przestraszę.
Natomiast Mercedes nie odzywała się w ogóle, przez co powoli zaczynałam myśleć, że na prawdę to zrobił.
- Cholera, Louis coś ty jej zrobił?!- krzyknęła Amy.
Chłopak spojrzał na nią z miną niewiniątka.
- Nic jej nie zrobiłem. Nawet nie rozmawialiśmy, prawda Merci?- skierował się w stronę dziewczyny czekając na potwierdzenie jego słów. Kiedy jednak tak się nie stało, Amy (która była już na serio wkurzona) powolnym krokiem z zabójczą miną podeszła do chłopaka.
Wiedz Louisie, że jeśli przeżyjesz, to będę cię podziwiała do końca życia.
- Na serio? Bo mi się wydawało, że słyszałam urywki rozmowy.- wycedziła.
Niespodziewanie Mercedes zaczęła się cicho śmiać. Spojrzeliśmy na nią zdezorientowani, a na twarzy Louisa widać było satysfakcję.
- Louis mi nic nie zrobił, on ma rację- nawet nie rozmawialiśmy. A to, co mogłaś usłyszeć, Amy to zapewne moja rozmowa telefoniczna z przyjaciółką. Nic mi się nie stało, po prostu to, co mi powiedziała trochę mnie zbiło z tropu i tyle. Na prawdę, nie macie się o co martwić, Louis tylko pił sok.
Amy lekko się zmieszała i ze skruchą spojrzała na Louisa.
- Przepraszam cię, niepotrzebnie cię oskarżałam. Przepraszam.
Brunet uśmiechnął się szeroko, ale ja miałam dziwne przeczucie, że to nie z powodu faktu, że Amy go przeprosiła.
- Nic się nie stało. Uh... Ale jestem głody, chętnie bym coś zjadł.
- W sumie masz rację, też robię się głodna.- przyznała Amy- Zaraz powinna przyjść Megan, nasza kucharka, to wtedy przygotuje nam coś pysznego.
- Super, to pozwólcie, że ja teraz na chwilę się oddalę i wezmę prysznic.- powiedział Niall, spoglądając na mnie znacząco, na co tylko prychnęłam z pogardą.
- Tak, to dobry pomysł.- przyznali chłopcy i już po chwili w salonie zostałam tylko ja i Amy, gdyż Mercedes też szybko się zmyła.
Nie wiem czemu, ale byłam pewna, że Louis coś kręci, a Mercedes nas okłamała. Co gorsza myślę, że chociaż częściowo przez Louisa. Patrząc na Amy, wiedziałam, że czuje to samo.
Czyli jednak jej przeprosiny nie były szczere.- uśmiechnęłam się w myślach.
- Ty też nie uwierzyłaś w tą bajeczkę, którą sprzedali nam Lou i Merci?- zapytała Amy czekając na moje potwierdzenie.
- Nie jestem jeszcze taka naiwna.- przyznałam.
- Zamierzamy coś z tym zrobić?
To dziwne. Jestem pewna, że jeszcze kilka dni temu w ogóle nie przejęłabym się tą całą sytuacją, a teraz na prawdę chcę pomóc Mercedes. Może i jestem suką, ale jednak gdzieś tam głęboko mam uczucia i na prawdę szkoda mi tej dziewczyny, szczególnie, że podejrzewam, że Louis bawi się nią tak jak mną w tej chwili Niall, czemu tak nawiasem mówiąc mam zamiar położyć kres.
- Jeszcze się pytasz.- uśmiechnęłam się szeroko, na co uzyskałam taką samą odpowiedź dziewczyny.

~*~

Po około godzinie, zgodnie z zapowiedzią Amy, w domu pojawiła się kucharka. Była to pulchna kobieta z krótkimi brązowymi włosami, dużymi oczami i szerokim, ciepłym uśmiechem. Był to zdecydowanie typ osób, od których zazwyczaj trzymałam się z daleka, albo miałam na ich widok odruch wymiotny- miłych, z uśmiechem na pół twarzy, uroczych, pomocnych bla, bla, bla... Jednak ta kobieta nie odpychała mnie, wręcz przeciwnie- bardzo miło było mi w jej towarzystwie. Była jak taka druga mama.
- Candy, złotko, czy mogłabyś podać mi ten ugotowany ryż?- poprosiła Megan.
Normalnie, gdyby ktoś powiedział do mnie złotko, misiu, kochanie, skarbie, itp chyba zdzieliłabym go w łeb. Jednak, gdy powiedziała to Megan, na moje usta momentalnie wkradł się uśmiech. Podałam kobiecie pożądaną rzecz, po czym wróciłam do krojenia potężnego szczupaka. Megan postanowiła, że dzisiaj przyrządzi nam sushi, co było dla mnie zupełnie nowe, gdyż w życiu nie miałam tej potrawy w ustach.
Ale dlaczego ja, Candy Brown pomagam kucharce w przygotowaniu obiadu? Już tłumaczę. Otóż, gdy kobieta przekroczyła próg tego domu i ujrzała naszą ósemkę, zaczęła zachowywać się jak typowa mama, co bardzo nas zdziwiło. Mówiła do nas swobodnie, bez żadnych granic i oporów dosłownie tak, jakbyśmy byli jej dziećmi. Po kilku minutach postanowiła, że dziewczyny pomogą jej w przyrządzaniu jedzenia, a chłopcy nakryją do stołu i przygotują go do podania obiadu. Nawet nie zdążyłam zaprotestować, a już znalazłam się w kuchni z nożem i deską do krojenia w ręku. Megan nawet nie dała mi dojść do słowa i nie chciała mnie słuchać, czym od razu sobie u mnie zapunktowała. Nie zrozumcie mnie źle, o wiele bardziej wolę ludzi stanowczych i nieznoszących sprzeciwu, gdyż sama taka jestem. A fakt, że komuś udało się wymusić na mnie posłuszeństwo był dla mnie zupełnie nowy.
Gdy wyszłam na chwilę z kuchni, aby przynieść z piwnicy wino i przeszłam przez salon, dosłownie mnie zamurowało. Chłopcy posłusznie rozkładali zastawę na stole i nawet mnie nie zauważyli. Myślałam, że padnę, bo wyglądali tak, jakby przestraszyli się tej stanowczości Megan.
Razem z dziewczynami i Megan odwaliłyśmy kawał dobrej roboty- sushi wyglądało na prawdę apetycznie. Gdy zaniosłyśmy wszystko do salonu, stół był już gotowy, a chłopcy stali przy nim w jednym rządku. Megan pochwaliła ich za świetnie wykonane zadanie, na co oczywiście momentalnie się rozpromienili. Usiedliśmy do stołu, ale Megan zamiast dołączyć do nas, udała się do przedpokoju, aby się ubrać.
- Nie zje pani z nami?- zapytał Zayn.
Kobieta zaśmiała się.
- Nie, kochanie muszę już iść. Ale mam nadzieję, że będzie wam smakowało. A i żeby było jasne, chłopcy mają posprzątać po jedzeniu, bo jak nie, to przyjdę tu w najbliższym czasie i dowiem się wszystkiego od dziewczyn, zrozumiano?
Chłopcy zgodnie pokiwali głowami jak te śmieszne pieski w samochodzie.
- Do widzenia!- krzyknęliśmy wspólnie.
Gdy kobieta opuściła dom, zabraliśmy się za jedzenie.
- Nie mówiłaś, że ta kucharka jest taka fajna.- zaśmiał się Niall i dopiero wtedy zorientowałam się, że siedział obok mnie.
Szlag by to trafił.
- Bo to pierwszy raz, kiedy tu jest. Wcześniej mieliśmy inną, ale po pewnym incydencie rodzice pozbawili ją posady.
- Jestem pewien, że ta nie da się tak szybko wyrzucić.- zażartował Liam, przez co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Przez chwilę jedliśmy w zupełniej ciszy, która najwyraźniej nikomu nie przeszkadzała, ale nagle poczułam na swoim udzie dłoń, a dokładnie obskurną łapę blondyna, która zaczęła jeździć po udzie w kierunku moich majtek i lekko je musnęła, przez co wstrzymałam oddech.
Spojrzałam wściekłym wzrokiem na Nialla, który zareagował na to głośnym śmiechem, czym zwrócił na siebie uwagę pozostałych, którzy patrzyli w tej chwili na niego jak na kompletnego idiotę. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Chcesz wojny, Horan? No to będziesz ją miał.
Amy
Po skończonym obiedzie, chłopcy zgodnie z poleceniem Megan, zaczęli sprzątać, podczas kiedy ja, Candy i Merci udałyśmy się do swoich pokoi. Ciągle rozmyślałam o tej sprawie z Louisem. Na prawdę nie mogłam uwierzyć w to, że ktoś taki jak Louis mógł zrobić coś naszej Mercedes, ale widząc jej minę i dziwne zachowanie, nie miałam wątpliwości, że chłopak maczał w tym place. Razem z Candy na pewno dowiemy się, o co chodzi. Nadal nie mogę uwierzyć, kiedy chłopcy się tak zmienili. Chociaż w sumie to samo można powiedzieć o mnie. Niby nie byłam cnotką, czy kimś w tym rodzaju, ale na pewno nie upijałam się do nieprzytomności na każdej imprezie, całowałam z najlepszym przyjacielem, czy radziłam, aby poszedł do łóżka z moją naćpaną przyjaciółką. Na pewno używałam też mniej wulgaryzmów, które są teraz wpisane do mojego codziennego słownika.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę!
W moim pokoju pojawił się Zayn.
- Cześć.- uśmiechnął się zniewalająco mój... chłopak? Chyba mogę go tak nazywać, prawda?
Odpowiedziałam uśmiechem, po czym zachęciłam go gestem ręki, aby wszedł dalej. Chłopak zamknął za sobą drzwi i szybko znalazł się obok mnie. Chwycił moją twarz w dłonie i lekko mnie pocałował. Powoli zaczęliśmy pogłębiać pocałunek. Ręce Zayna jeździły po mojej talii, powodując na moim ciele przyjemne dreszcze.
Nagle bez pukania do mojego pokoju wparował Harry. Momentalnie odkleiliśmy się od siebie. Spojrzałam na bruneta i dostrzegłam w jego oczach złość. Przejechałam wzrokiem po nim całym. Miał na sobie ciemną koszulę i rurki, a jego włosy były w nieładzie, co tylko dodawało mu atrakcyjności.
Kurwa, co ty pierdolisz?
- Coś się stało?- zapytałam lekko zdziwiona jego czynnością.
- Zayn, czy mógłbyś zostawić nas na chwilę samych?- zlekceważył moje pytanie- To ważne.
Mulat przez chwilę wahał się, ale ścisnęłam go za rękę, dając mu do zrozumienia, że wszystko w porządku i może iść. Niechętnie przystał na to i z lekkim ociąganiem opuścił mój pokój.
- Coś się stało?- ponowiłam pytanie.
- Ubieraj kurtkę i wychodzimy.- rzucił głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Chwila, co?
- Nie usłyszałaś? Mam powtórzyć?
- Usłyszałam dobrze, ale jakim prawem ty mi w ogóle rozkazujesz? Co się z tobą dzieje?!
Westchnął wyraźnie zirytowany.
- Albo pójdziesz ze mną z własnej woli, albo zaciągnę cię siłą. Wybieraj.
Chciałam poinformować go, że tak właściwie to nawet, jeśli pójdę z nim o własnych nogach i tak nie będzie to z moje własnej woli, lecz z przymusu, ale widząc jego wzrok i dziwne, obcesowe zachowanie, wolałam nie ryzykować i pójść z nim.
- Dobra.- westchnęłam, po czym podniosłam się z łóżka i poszłam za chłopakiem.
- Jedziemy z Amy na zakupy!- krzyknął, gdy dotarliśmy do salonu. Nie dał im nawet czasu na odpowiedź, gdyż szybko popchnął mnie w kierunku przedpokoju znajdującego się poza zasięgiem wzroku reszty. Ubraliśmy się w kurtki i nałożyliśmy wyjściowe buty, po czym w ciszy opuściliśmy dom, a Harry skierował się w kierunku samochodu. Niepewnie podążyłam za nim.
- Gdzie jedziemy?- zapytałam, gdy otworzył przede mną drzwi.
Nie zaszczycając mnie żadną odpowiedzią, po prostu wepchnął mnie do środka.
Co się z nim do cholery dzieje?! Gdzie się podział ten uroczy, miły i zabawny Harry?
Sam okrążył samochód i usiadł za kierownicą.
- Zapnij pasy.- powiedział.
Odpalił samochód i gwałtownie wystartował.
- Czy mógłbyś mi łaskawie powiedzieć, gdzie mnie wywozisz?
Po raz kolejny nie doczekałam się odpowiedzi. Prychnęłam, po czym wbiłam wzrok w krajobraz za oknem.
Po 30 minutach samochód zatrzymał się przed małym, drewnianym domkiem na obrzeżach Londynu. Nim się spostrzegłam, Harry wysiadł z auta i otworzył z mojej strony drzwi.
- Wysiądź.
Zrobiłam to, co kazał, jednak gdy wysiadłam z samochodu nie ruszyłam się z miejsca, co zirytowało Harrego.
- Nie ruszę się stąd, dopóki nie wyjaśnisz mi, co tutaj robimy.
Westchnął.
- Muszę ci coś ważnego powiedzieć.
- Ale po co wywiozłeś mnie aż tutaj? I tak w ogóle to co to za miejsce?
- Mogłabyś choć przez chwilę się przymknąć i pójść wreszcie ze mną? Zaraz ci wszystko wyjaśnię.
Niechętnie ruszyłam za nim i po chwili znaleźliśmy się we wnętrzu domku. Był ładnie urządzony, jak typowy domek letniskowy, ale nie był zaniedbany. Ostrożnie usiadłam na małej kanapie, a Harry oparł się o ścianę naprzeciwko mnie. Przez chwilę nic nie mówiliśmy, tylko wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem. Muszę przyznać, że wyglądał na prawdę pociągająco.
Okeeey... Stop!
- To twój domek?
Chłopak chyba pierwszy raz w tym dniu uśmiechnął się, a przynajmniej szczerze.
- Powiedzmy.
- Po co mnie tu zaciągnąłeś?
- Bo chciałem porozmawiać.
- To już mówiłeś. Ale jak chciałeś porozmawiać, to równie dobrze mogliśmy porozmawiać w domu.
Spojrzał na mnie jak na dziecko specjalnej troski i lekko odepchnął się od ściany.
- Chciałem porozmawiać na osobności tak, żeby nikt nam nie przeszkodził.
- To w takim razie o czym chciałeś porozmawiać?
- O tobie i Zaynie.
Zamurowało mnie.
- Słucham?
- Chcesz z nim być?
- Harry, co ty...
- Odpowiedz.
- Chcę.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Kochasz go?
Oczywiście, że... Kurwa. Zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Harry, dlaczego chcesz to wiedzieć?
- Po prostu odpowiedz: tak, czy nie.
Zawahałam się. Szczerze, to nie miałam pojęcia, czy go kocham. Był świetnym chłopakiem, ale czy na tyle, abym go pokochała? Podniosłam się z krzesła i stanęłam na drugim końcu pomieszczenia. Moje wahanie prawdopodobnie zauważył Harry, gdyż na jego twarzy pojawił się pełen satysfakcji uśmiech i w zastraszającym tempie zmaterializował się tuż przede mną tak, że praktycznie przylegał swoim ciałem do mojego. Wstrzymałam oddech zdziwiona tą bliskością. Chłopak nie czekając dłużej, przycisnął mnie mocno do ściany, po czym namiętnie pocałował. Bałam się, że nie utrzymam się na własnych nogach, ale dzięki temu, że Harry trzymał mnie mocno, nie upadłam. Nie wiedząc czemu, oddałam pocałunek z taką samą żarliwością, wplątując palce w jego gęste włosy, na co mruknął gardłowo. Paliło mnie całe ciało, w mojej głowie właśnie ktoś odpalał fajerwerki, a w moim brzuchu zalęgło się stado motyli. Harry coraz mocniej napierał na moje wargi. Lekko przygryzł moją dolną wargę, przez co mógł swobodnie wepchnąć swój język do mojej buzi. Nie rozumiałam uczucia, które towarzyszyło mi przy tym pocałunku. Czułam, jakbym w końcu dosięgła tego, co zawsze było dla mnie za wysoko. Nawet przy pocałunkach z Zaynem nie czułam... Chwila, stop! Zayn!
Momentalnie oderwałam się od Harrego, ciężko dysząc. Miałam potworne wyrzuty sumienia.
- Dlaczego to zrobiłeś?- wyszeptałam - Jestem z Zaynem, my... Nie możemy.
- Wcale nie jesteś z Zaynem. Byłaś, jesteś i będziesz moja i nic, ani nikt tego nie zmieni.



Na serio nie wiem, co jest ze mną nie tak haha. Nie dość, że tak szybko dodałam rozdział, to na dodatek wyszedł mi w miarę długi. Jak Wam się spodobał? Która postać albo który wątek najbardziej się Wam spodobał?
Chciałabym Wam podziękować za szczere komentarze, które przeczytałam pod poprzednim rozdziałem. Na prawdę zrobiło mi się cieplej na sercu. Liczę na więcej takich.

KOMENTARZE= WIELKA MOTYWACJA

środa, 4 lutego 2015

Rozdział 19 "Mam nadzieję, że ze spodniami poradzisz sobie już sama"

Candy
Obudziłam się z ręką na twarzy. Dosłownie. Najlepszy był fakt, że to wcale nie moja ręka. Była dosyć ciężka i spora, więc z ulgą stwierdziłam, że należała do jakiegoś faceta.
Umięśnionego faceta - mruknęłam z aprobatą w myślach, widząc nieźle uformowane bicepsy, kiedy zdjęłam jego rękę z twarzy. Westchnęłam, kiedy do moich nozdrzy dotarł intrygujący zapach perfum, których najprawdopodobniej używał. Nie wiem czemu, ale wydawały mi się dziwnie znajome. Lekko przymknęłam oczy, gdy przypomniałam sobie nocny seks z chłopakiem. Już od dawna nie był on tak dobry. Po chwili, gdy dokładniej przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniej nocy, momentalnie otworzyłam oczy i gwałtownie wystrzeliłam w górę do pozycji siedzącej, uprzednio mocniej zaciskając kołdrę na swoich piersiach. W zwolnionym tempie przekrzywiałam głowę w lewo z obawą, kogo za chwilę tam zobaczę. Moje przypuszczenia potwierdziły się, gdy ujrzałam smacznie śpiącego Horana. Pierwszy raz w życiu miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Chciałam wstać, aby jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od tego pokoju, ale powstrzymał mnie fakt, że byłam całkiem naga. Mogłabym owinąć wokół siebie kołdrę i w ten sposób bezpiecznie wydostać się z łóżka, ale w tej chwili na prawdę nie miałam ochoty oglądać pozbawionego ubrań Nialla. Szybko omiotłam wzrokiem pokój i z przerażeniem stwierdziłam, że moje ubrania leżą porozrzucane po bardzo odległych kątach na samym końcu pokoju.
Co za matoł tak rzuca ubrania?
Szybko oceniłam moje szanse na ciche i niezauważalne zdobycie ubrań, po czym delikatnie zsunęłam z siebie kołdrę, przez co momentalnie dostałam gęsiej skórki, i w szybkim tempie pobiegłam pozbierać walające się po podłodze ubrania.
Przecież nie mógłby akurat teraz się obudzić.
Drżącymi rękami naciągnęłam na siebie majtki, jednocześnie co chwila spoglądając na śpiącego blondyna, który w każdej chwili mógł otworzyć oczy.
Sięgnęłam ręką po koronkowy stanik, kiedy zorientowałam się, że nie ma go tam, gdzie powinien być. Niespokojnie skanowałam wzrokiem sypialnię, starając się odnaleźć zgubę. Po chwili ujrzałam go, wiszącego na zagłówku łóżka. Palnęłam się z otwartej ręki w czoło. Ostrożnie przesunęłam się w kierunku ogromnego łóżka i wyciągnęłam rękę, aby chwycić stanik, ale mój łokieć przez przypadek trącił twarz blondyna, w skutek czego jego oczy otworzyły się natychmiast. Znieruchomiałam. Jego wzrok ze zdziwieniem zatrzymał się na mojej twarzy, jednak po chwili zjechał w dół i spoczął na piersiach, które szybko zakryłam ręką. Oczy Nialla momentalnie pociemniały, co zbiło mnie z tropu, ale i lekko przeraziło. Pierwszy raz czułam coś takiego. Nie czekając ani chwili dłużej chwyciłam swój stanik i uciekłam z nim na drugi koniec pokoju, cały czas czując na sobie onieśmielający w tej chwili wzrok Nialla. Odwróciłam się, cały czas dzierżąc w dłoni rzecz, która powinna znajdować się teraz na moim biuście i niepewnym wzrokiem spojrzałam na blondyna, który stał już na nogach- ku mojemu wielkiemu zdziwieniu w bokserkach.
Pieprzyć cię Horan i twoją cholerną przezorność.
Chłopak cały czas intensywnie wpatrywał się w moje piersi, które nieudolnie próbowałam osłonić, jednak po chwili przejechał pożądliwym wzrokiem po moim całym ciele, przyprawiając mnie o lekkie mrowienie i dyskomfort. Na jego ustach zagościł szeroki uśmiech, gdy zdał sobie sprawę jak dużo mojego nagiego ciała może zobaczyć. Jeszcze mocniej ścisnęłam ubrania, które znajdowały się w mojej lewej ręce. Stałam przed nim w samych majtkach.
Chłopak pewnym, lecz spokojnym krokiem ruszył w moją stronę, przez co mimowolnie cofnęłam się w tył. Gdy dotknęłam plecami zimnej ściany i ujrzałam jeszcze szerszy uśmiech Nialla, zdałam sobie sprawę, że o to właśnie mu chodziło. Doskonale wiedział, że nie mam gdzie uciec, a fakt, że byłam przyciśnięta do ściany dodawał więcej erotyzmu już i tak przepełnionej nim atmosferze.
Nie wiadomo z jakiej przyczyny, ale gdy Niall zmaterializował się tuż przy mnie, moje serce zaczęło galopować niczym dziki koń na niekończącej się łące. Kusząco oblizał usta, a mnie zrobiło się gorąco.
- Muszę przyznać, że coraz bardziej mnie zadziwiasz, Brown.- odezwał się znacznie niższym i głębszym głosem, niż do tej pory, co sprawiło, że moje ciało momentalnie doświadczyło dreszczy.- Zawsze byłaś taka wygadana, pyskata i zdecydowanie mniej wstydliwa. Co się stało? Czyżbym cię onieśmielał?
Nawet kurwa nie wiesz, jak bardzo.
Nie wiedziałam, w jakim stopniu mogę w tej chwili zaufać swojemu głosowi, ale nie zamierzałam dawać blondynowi większej satysfakcji z powodu mojego milczenia, więc zaryzykowałam i postanowiłam mu odpowiedzieć.
- Nie onieśmielasz mnie.
Niall uśmiechnął się złośliwie, kiedy odnotował, że nie rzuciłam nawet najmniejszego ciętego komentarza, a mój głos brzmiał zdecydowanie mniej pewnie, niż zazwyczaj.
Chłopak ostentacyjnie przysunął się jeszcze bliżej, przez co moja ręka osłaniająca piersi niemalże opierała się na jego umięśnionym torsie.
- Zawsze wydawało mi się, że to ty masz kontrolę nad facetem, ale widzę, że dopiero wszystkiego się o tobie uczę.
- Ponieważ zawsze mam kontrolę.- byłam wdzięczna za to, że tym razem mój głos brzmiał trochę pewniej i bardziej zdecydowanie, niż poprzednim razem.
- Tak?- zapytał retorycznie.- Bo wydaje mi się, że trochę inaczej wygląda dziewczyna, która ma kontrolę, choć może się mylę, w końcu podobno to ty masz większe doświadczenie w takich sprawach.
Miałam taką wielką ochotę, aby mu jakoś dogryźć i porządnie odpyskować, aby raz na zawsze zetrzeć ten jego irytujący uśmieszek z twarzy, ale nie mogłam. Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego pojedynczego dźwięku, a tym bardziej jakiegoś sensownego zdania. Głos po prostu ugrzązł mi w gardle, co zdarzyło się pierwszy raz, bo jak słusznie stwierdził Niall- zawsze miałam coś do powiedzenia.
Niespodziewanie ręka Nialla powędrowała w stronę mojej zaciśniętej na ubraniach i staniku dłoni i silnym ruchem sprawiła, że wszystkie ciuchy upadły na podłogę, a jedynie czarny stanik znajdował się teraz w jego dłoni. Uważnie przyglądał się swojej nowej zdobyczy, jednak po chwili jego wzrok z powrotem spoczął na moich piersiach. Z ogromnym uśmiechem na ustach wziął w palce mój nadgarstek i zanim w ogóle zorientowałam się, co planuje, odsunął moją całą rękę od biustu sprawiając, że moje piersi pozostały bez tarczy zdane jedynie na świdrujący wzrok Horana.
Podniosłam rękę, aby z powrotem osłonić piersi, ale chłopak uniemożliwił mi to, sprawnie chwytając mój nadgarstek i odciągając go od klatki piersiowej.
- Czego ty chcesz, Horan?- warknęłam cicho.
Lekko nachylił się w moją stronę i niezwykle pociągającym głosem powiedział:
- Zauważyłem, że masz pewne trudności z ubraniem się, więc pozwól, że ci pomogę.
Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, zostałam odwrócona tak, że stałam teraz bokiem do ściany, o którą się przed chwilą opierałam i tyłem do blondyna.
Po chwili na moich przedramionach znalazły się cienkie ramiączka od stanika, które zgrabnym ruchem nałożył Niall, Ponownie złapał je i podciągnął do góry tak, że spoczywały one teraz na moich ramionach, a miseczki praktycznie okrywały piersi. Powstrzymałam jęknięcie, gdy Niall "przypadkowo" ścisnął jedną pierś, chcąc oczywiście nałożyć odpowiednio miseczki. Wzdrygnęłam się, gdy przejechał palcami wzdłuż linii piersi, na co Horan zareagował śmiechem.
- Nie musisz się powstrzymywać, Candy.- wychrypiał mi do ucha.- Z chęcią posłucham twoich jęków.
- Pierdol się.- wycedziłam, na co ponownie zareagował śmiechem.
- Chyba wolałbym ciebie, ale w sumie i tak to już zrobiłem.
Irytacja spowodowana jego sposobem mówienia, dotykania mnie, tym, że nie mogłam nic z tym zrobić oraz faktem, że doskonale wiedział, jak na mnie w tej chwili działa, sprawiła, że miałam ochotę powiesić mu jaja na dachu.
Niall w końcu dobrał się do tego cholernego zapięcia od stanika i umieścił go na moich plecach, zatrzaskując go i sprawiając, że moje piersi były już bezpiecznie umiejscowione tam, gdzie trzeba.
Blondyn odsunął się krok w tył, tym samym umożliwiając mi odwrócenie się w jego kierunku i schylił się po pozostałe ubrania, które wcześniej wypuściłam.
Zadrżałam, gdy położył swoją rękę na moim biodrze, jednocześnie z powrotem przyciągając mnie do siebie. Na jego ustach znów pojawił się ten zadziorny uśmiech sygnalizujący, że doskonale wie, jak jego dotyk działa na moje ciało.
Delikatnie rozłożył koszulkę, po czym szybko wsunął ją na mnie, oczywiście po drodze lekko muskając moją skórę palcami. Tym sposobem byłam już prawie cała ubrana, zostały mi już tylko spodnie i buty.
- Muszę przyznać, że masz na prawdę niezłe ciało, Brown. Było na co popatrzeć.
Jego obcesowe zachowanie sprawiło, że moja ręka natychmiast powędrowała do jego policzka w zamiarze sprzedania mu siarczystego "liścia". Zanim jednak zdążyłam go uderzyć, w ostatniej chwili złapał moją rękę przyglądając mi się badawczo z lekkim uśmiechem.
- Jesteś cholernie trudna, Brown. Wciąż próbuję cię rozgryźć i kiedy prawie mi się to udaje, ty znowu mnie zadziwiasz.- przeniósł swoje usta na mój policzek i przejechał nim w kierunku ucha, zostawiając po sobie mokre ślady. Jego gest sprawił, że zakręciło mi się w głowie. Kiedy dotarł do swojego celu, delikatnie przygryzł płatek mojego ucha, sprawiając, że zachłysnęłam się powietrzem.
- Mam nadzieję, że ze spodniami poradzisz sobie już sama. Gdyby jednak to się nie wydarzyło, pamiętaj, że jestem do twojej dyspozycji, wystarczy tylko poprosić.- wyszeptał, po czym pewnym krokiem opuścił pokój, zostawiając mnie całkowicie bezbronną, w osłupieniu, na pastwę wszystkich doznań, które uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą, gdy tylko pomyślałam, do czego jeszcze zdolne są jego zwinne palce.
Skrycie wierzyłam, że wkrótce się o tym przekonam.
Mercedes
Nie dość, że strasznie bolała mnie głowa po wczorajszej imprezie, to na dodatek zostałam zmuszona do pomocy w sprzątaniu. I gdzie tu sprawiedliwość? Okazało się, że firma sprzątająca nie była w stanie dotrzeć tu dzisiaj, co było nam bardzo nie na rękę zważywszy, że jutro z samego rana wracają rodzice Amy. Musieliśmy więc być zdani na własne umiejętności, za czym szły długie godziny sprzątania.
Każdemu został przydzielony jakieś miejsce do sprzątania. Na całe szczęście, wyższe piętra domu nie były wczoraj do dyspozycji gości, dzięki czemu mieliśmy do wysprzątania tylko parter. Z racji tego, że był on jednak ogromny, roboty zapowiadało się na prawdę dużo.
Postanowiliśmy, że będziemy podzieleni na grupki dwuosobowe i każda z grup miała do posprzątania po 2 pokoje. Jako, iż byłam perfekcjonistką i wszystko musiałam mieć dokładnie zaplanowane, zręcznie podzieliłam wszystkie pomieszczenia tak, aby każdy miał po tyle samo do sprzątania. Amy szybko porozdzielała pary: Candy z Niallem- łazienka i sypialnia (chyba nawet ta sama, w której wczoraj na imprezie uprawiali seks), ja i Louis- kuchnia oraz kolejna sypialnia, ona i Zayn- druga łazienka i pokój rozrywki, a Harry i Liam otrzymali wielki salon.
- Um... Chyba wolałabym wziąć się za kuchnie, więc Merci albo Lou wypad z farbowaną blondi.- powiedziała Candy i ruszyła w kierunku kuchni ignorując wszystkich innych.
Co ją ugryzło?
Amy westchnęła.
- Dobra, w takim razie, Louis idź do Candy, a Mercedes będziesz z Niallem.
- Ale...- chciał sprzeciwić się Louis.
- Żadnych ale! Idź do niej, przecież cię nie ugryzie.
Chłopak opuścił głowę i poszedł do kuchni mamrocząc pod nosem: "Nie byłbym tego taki pewny."
Szczerze, to podobał mi się ten układ. Nie uśmiechało mi się pracować wspólnie z Louisem, podczas gdy on ciągle wypytywałby mnie o różne rzeczy, które nie leżą w jego zasranym interesie. Nie byłoby mi już tak łatwo mu uciec, jak wtedy na wigilii.
Wszyscy porozchodzili się do pokoi, które mieli przydzielone. Wraz z Niallem początkowo udaliśmy się do łazienki, w której wbrew pozorom nie było dużo sprzątania.
- Co jest między tobą, a Candy?- zapytałam, tym samym przerywając długą ciszę, jaka między nami powstała.
Gdy nie doczekałam się żadnej odpowiedzi, odwróciłam się w stronę chłopaka, który szczerzył się do mnie ukazując idealnie białe zęby.
Ugh...
- Przespałem się z nią.- powiedział z uśmiechem.
- Tak, to już wiem. Ale czemu teraz ona zachowuje się, jakby jej jedynym celem życiowym było unikanie ciebie?
- A na to pytanie musi ci już odpowiedzieć ona. Mnie osobiście bardzo podobało się nie tylko w nocy, ale także rano.- puścił mi porozumiewawczo oko, po czym wrócił do mycia podłogi.
Super, jakbym ja rzeczywiście wiedziała o co ci chodzi.
Westchnęłam, po czym poszłam w jego ślady.

~*~

W ciągu 30 minut łazienka była cała wyczyszczona. Byłam bardzo zadowolona z efektu, aczkolwiek jako nienaganna perfekcjonistka musiałam jeszcze wszystko dokładnie sprawdzać, przez co Niall musiał praktycznie siłą wyciągać mnie z łazienki.
Zdarza się.
- Nie wiedziałem, że jesteś taką perfekcjonistką.- mruknął, kiedy w końcu opuściliśmy łazienkę.
- No cóż, to chyba jedyna cecha charakteru, jaką odziedziczyłam po mamie. Różnica pomiędzy moim perfekcjonizmem, a jej jest taka, że ja nie jestem pedantką i niespecjalnie przeszkadzałoby mi siedzenie w bałaganie, chyba że wzięłabym się do sprzątania, to wtedy wszystko już musiałoby być wypucowane na błysk. Dlatego właśnie zazwyczaj nie sprzątam.
Na moje słowa blondyn parsknął śmiechem. 
Weszliśmy do sypialni, czyli do ostatniego pomieszczenia, które było nam przydzielone. Na twarzy blondyna momentalnie pojawił się szeroki uśmiech. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z przyczyny jego myśli i cicho prychnęłam. Faceci. 
- Więęęc... Jak ci się podobało?- zapytałam.
- Hm?
No nie, chyba nie muszę tego mówić na głos?
- No wiesz... No... Na imprezie...
- A, tak na imprezie było super.
W moich myślach właśnie strzeliłam sobie w czoło.
- Boże, chodzi mi o ciebie i Candy...
Jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył, podczas kiedy ja zastanawiałam się, czy to w ogóle możliwe.
- Zamierzasz mi odpowiedzieć?
- A co cię tak to interesuje?- o nie, teraz to się zaczął ze mnie nabijać.
- No jeju, ciekawość to cecha ludzka, ale jak nie chcesz powiedzieć, to nie.
- Było... Interesująco.- zaśmiał się, po czym wrócił do pracy.
A jego co tak śmieszy? Mam coś na twarzy, czy jak?

~*~

Po godzinie sprzątania, wreszcie mogliśmy odetchnąć. Ponieważ domyślaliśmy się, że reszta nie skończyła jeszcze pracy, postanowiliśmy pozostać w sypialni. Niall rozłożył się na łóżku, podczas gdy ja zajęłam duży, skórzany fotel.
- Dlaczego ciągle unikasz Louisa?- niespodziewanie zapytał blondyn.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że z jego ust wypłynie takie pytanie. Nigdy nie brałam jego pytań na poważnie, gdyż zazwyczaj większość z nich była retoryczna, albo nie miała najmniejszego sensu.
- Wcale go nie unikam.
- To jest beznadziejny sposób na wymiganie się od odpowiedzi.
- A co cię to tak interesuje?- zapytałam, naśladując go.
Uśmiechnął się w odpowiedzi, ale dalej nie ciągnął już tematu, za co byłam mu ogromnie wdzięczna.
- Niall! Mercedes! Skończyliście już?- usłyszałam krzyk Amy.
- Tak!- odkrzyknął chłopak, po czym pociągnął mnie za sobą. Po chwili byliśmy już w salonie, podobnie jak reszta.
- Bardzo wam dziękuję za to, że pomogliście mi w uprzątnięciu tego bałaganu. Rodzice by mnie chyba zabili, jakby dowiedzieli się, co tu było urządzane.- uśmiechnęła się Amy.
Zayn podszedł do brunetki i delikatnie objął ją od tyłu w pasie, po czym pocałował w policzek.
O jakie to słodkie... Chyba się zaraz porzygam.
Patrząc po minie Candy, byłam przekonana, że myśli tak samo. W głowie przybijałam z nią mentalną piątkę. Kątem oka zauważyłam, jak Harry z wściekłością zaciska pięści. Zmarszczyłam brwi, co prawdopodobnie zauważył, bo posłał mi zdenerwowane i chłodne spojrzenie.
Nie wiedziałam, że Harry jest taki ugh... agresywny. Zresztą co mu do tego, że Zayn przytula Amy? Przecież... O cholera!
Dopiero w tym momencie doszłam do wniosku, że Amy się podoba Harremu!
Nie wiem dlaczego, ale nagle zaczęłam się szczerzyć jak głupia, na szczęście jednak nikt tego nie widział.
- Może obejrzymy jakiś film?- zaproponował Liam.
Wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami. Usadowiliśmy się wygodnie na kanapie, a Amy podeszła do komody, w której znajdowało się całe mnóstwo różnorakich filmów.
- Dobra, to co oglądamy?- zapytała wskazując na pokaźną kolekcję.
Każdy przekrzykiwał się nawzajem: Komedia! Horror! Fantazy! Toy Story! Chwila... Co?!
- Weźmy komedię i niech już te krzyki się skończą, bo mi głowa eksploduje!- powiedziała Candy.
- Serio? A ja byłem przekonany, że będziesz za obejrzeniem horroru. Co się stało?- zapytał Niall ze złośliwym uśmiechem.
- Po prostu wolę komedię i tyle. Nie doszukuj się w tym jakiegoś drugiego znaczenia, Horan.- wycedziła.
Po kilkunastu minutach kłótni, wspólnie wybraliśmy komedię "Kac Vegas". Uznałam to za optymalne rozwiązanie, gdyż już kilka razy oglądałam ten film i za każdym razem śmiałam się do łez. Amy wsunęła płytę do odtwarzacza i już po chwili usłyszeliśmy pierwsze dźwięki filmu. Postanowiłam, że szybko skoczę do kuchni po coś do picia.
- Idę na chwilę do kuchni, potrzebuje ktoś czegoś?
Kiedy każdy zaprzeczył, ze spokojem ruszyłam do kuchni. Otworzyłam szafkę, w której znajdowały się szklanki i wspięłam się na palce, aby chwycić jedną z nich, lecz jak zwykle mój zbyt niski wzrost mi to uniemożliwił. Westchnęłam zirytowana. Nagle nad moją głową pojawiła się umięśniona ręka, która zgrabnie chwyciła szklankę. Nie musiałam nawet odwracać się, aby wiedzieć, kto za mną stoi, Odłożył szklankę na blat i gdy już miałam ją chwycić, zostałam brutalnie odwrócona i przyciśnięta do lodówki. Patrzyłam teraz w niebieskie tęczówki Tomlinsona, który niebezpiecznie przybliżył nasze ciała do siebie. Wstrzymałam oddech, gdy nachylił się nade mną i nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
- Wtedy na wigilii mi uciekłaś, ale teraz ci już na to nie pozwolę. Trzymam cię mocno.- wychrypiał- Jaka jest twoja tajemnica, Mercedes?
Głośno przełknęłam ślinę.
- Dobrze, powiem ci o wszystkim, ale proszę cię, puść mnie.- wyszeptałam, na co zaśmiał się z pogardą.
- O nie, skarbie życzę sobie, abyś opowiedziała mi to w takiej pozycji, jakiej jesteśmy.
Zamrugałam kilka razy zdezorientowana jego zachowaniem. Zawsze uważałam, że to po prostu głupi i niedojrzały dzieciak. Lekko przygryzłam dolną wargę, ale widząc jego wzrok natychmiast ją wypuściłam i zaczęłam opowiadać.
Amy
Trochę zaniepokoiła mnie długa nieobecność Louisa i Mercedes. Gdy chłopak wstał, aby pójść za nią do kuchni, lekko się zdziwiłam, ale widząc jego wyraz twarzy, zrezygnowałam z interwencji, gdyż coś podpowiadało mi, żebym się nie wtrącała.
Louis ostatnio dziwnie się zachowuje, podobnie zresztą jak pozostałe One Direction. Nie są już tymi wesołymi i rozgadanymi chłopakami, którymi byli na początku. Liam zamknął się w sobie, Harry cały czas ma wkurzoną minę i zaciśnięte pięści, Louis sieje postrach, a Niall cały czas gapi się na Candy ze złośliwym uśmiechem i bada każdy jej ruch. Zachowują się jak totalne przeciwieństwo słodkich i uroczych członków boysband'u.
Na domiar złego ciągle czuję wyrzuty sumienia spowodowane faktem, że to przeze mnie Niall zaciągnął Candy do łóżka. Gdyby nie to, że zaproponowałam mu, żeby ją wykorzystał, być może nie byłoby tej całej sytuacji, a Candy nie pieprzyłaby się z nim podświadomie. Ugh... Chyba będę musiała z nią pogadać, najlepiej od razu.
- Candy?- szepnęłam jej do ucha.
Odwróciła się w moją stronę i popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
- Czy mogłybyśmy pogadać na osobności? Teraz.
Dziewczyna kiwnęła głową. Poderwałyśmy się z kanapy i ruszyłyśmy w kierunku sypialni.
- Gdzie idziecie?- zatrzymał mnie głos Zayna.
- Muszę coś ważnego pokazać Candy, zaraz wracamy.
Gdy dotarłyśmy do pokoju, zamknęłam drzwi uprzednio upewniając się, czy aby na pewno nikt nas nie podsłuchuje.
- Więc o czym chciałaś ze mną porozmawiać?
Zaczęłam nerwowo bawić się palcami, ale gdy zobaczyłam zniecierpliwiony wzrok brunetki, natychmiast przestałam.
- Chodzi o to, że... Na imprezie byłaś na niezłym haju i nie kontaktowałaś ze światem. Nie pomyślałam i zaproponowałam Niallowi, żeby wykorzystał sytuację i przeleciał cię teraz, gdy totalnie odleciałaś, ponieważ już wcześniej gadał mi, że chce się z tobą pieprzyć. I prawdopodobnie gdyby nie ja, nie poszłabyś z nim do łóżka nawet o tym nie wiedząc... Bardzo cię za to przepraszam, zachowałam się jak jakaś idiotka, a nie przyjaciółka. Bardzo mi teraz głupio. Rozumiem, że się na mnie wściekniesz i...
- Okey, stop.- zatrzymała mnie- Po pierwsze: domyśliłam się, że ktoś podpowiedział mu, żeby wykorzystał sytuację, przecież wiem, że Niall nie jest na tyle mądry, żeby coś tak błyskotliwego wymyślić, a po drugie...
- Hm?
- ... no ja nie byłam tak do końca na haju, jak się wam wydawało. I... poszłam z Horanem do łóżka całkowicie świadoma.
- Co?!- wybuchnęłam.
Po chwili Candy zaczęła mi opowiadać o tym, że seks z Niallem był jednym z najlepszych, jakie do tej pory przeżyła i opowiedziała mi o tej akcji rano w sypialni.
- I... On tak po prostu nałożył na ciebie stanik?- wydukałam, gdy skończyła swoją opowieść.
Pokiwała twierdząco głową.
Po tym, co przed chwilą usłyszałam, na prawdę zaczęłam martwić się o mój stan psychiczny.
- Szczerze, to muszę ci powiedzieć, że jesteś w dupie.- stwierdziłam.
- Na serio jest aż tak źle?
Po chwili zastanowienia dobitnie odparłam:
- Tak.



Czy to koniec świata? xd Chyba jeszcze nigdy nie dodałam rozdziału w tak krótkim czasie. Na dodatek wyszedł mi chyba najdłuższy rozdział, jaki kiedykolwiek napisałam. Te ferie na mnie dobrze wpływają.
Szczerze, to powiem Wam, że rozdział wyszedł mi całkiem nieźle.
Mam do Was ważną sprawę: jest to rozdział, który wyjątkowo przypadł mi do gustu, tak więc proszę Was, abyście pod tym rozdziałem napisały taki szczery, prosto od serca komentarz opisujący ten rozdział. Żeby to nie było tylko: "Super, fajne, cudowne, itp..." Zależy mi na Waszych komentarzach i proszę, żeby było ich trochę więcej, niż zazwyczaj. Mogę o chociaż tyle Was prosić?

KOMENTARZE= WIELKA MOTYWACJA

niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 18 "Dobrze mieć taką przyjaciółkę, z którą można od czasu do czasu wymienić ślinę"

Amy
Impreza trwała w najlepsze. Siedząc przy barku, obserwowałam moich znajomych. Candy wraz z Dukiem i kilkoma innymi ludźmi palili trawkę i wciągali koks. Zawsze dziwiło mnie, że Candy pomimo tego, że cały czas bierze narkotyki, pali papierosy i pije alkohol, jeszcze żyje. Ta dziewczyna to jedna wielka zagadka.
Liam był już nieźle wstawiony, przez co krzyczał, że musimy pomóc jego siostrze, która jest zamknięta w piwnicy. Harry siedział na kanapie i robił coś na telefonie, jednocześnie co chwilę popijając piwo z butelki. Zayn wyszedł na dwór, aby zapalić, a Louis cały czas kręcił się obok Mercedes, która jednak umiejętnie go zbywała.
Ciekawe.
Nagle obok mnie pojawił się Niall. Spojrzałam w jego stronę.
- Coś się stało?- zapytałam,
- Nie, czemu pytasz?
- Bo chyba pierwszy raz widzę, żebyś nie był nachlany na imprezie.
Zaśmiał się.
- Ty też wydajesz się być całkiem trzeźwa.
Kiwnęłam głową.
- To prawda. Wypiłam tylko jednego drinka, ale mam jeszcze czas. A czemu ty nic nie pijesz?
- Dzisiaj wyjątkowo zamierzam być trzeźwy.
- Powodzenia.- prychnęłam.
Chłopak miał coś powiedzieć, ale przerwała mu w tym tleniona blondi z wielkim biustem i mazakiem w ręku, która podeszła do nas z bananem na twarzy.
- Niall, mógłbyś mi się tu podpisać?- poprosiła, wręczając mu mazak i wskazując palcem na swój dekolt, a dokładniej na cycek. Nie mogłam się powstrzymać, więc wybuchnęłam głośnym śmiechem, co spotkało się z karcącym spojrzeniem Nialla i oburzeniem w oczach dziewczyny.
- Jasne.- powiedział z zabójczym uśmiechem, a już sobie wyobrażałam, co w tej chwili dzieje się w jego spodniach.
Blondyna pochyliła się, jeszcze bardziej eksponując cycki, a Niall jak najwolniej mógł pisał w wyznaczonym przez dziewczynę miejscu.
Prychnęłam w myślach- typowy facet.
Gdy gwiazdor od siedmiu boleści skończył w końcu pisać autograf, dziewczyna pisnęła w podzięce i poleciała do swoich równie głupich koleżaneczek, które zaczęły piszczeć, gdy tylko ujrzały autograf i spoglądały w kierunku Nialla pożądliwym wzrokiem.
- Czyżby fanka?- zapytałam z sarkazmem.
- Czyżby Amy Smith była zazdrosna?- uśmiechnął się do mnie złośliwym uśmiechem.
- Niby o co? Przecież gdybym chciała taki autograf, miałabym go bez problemu i nie musiałabym nawet prosić.- wytknęłam mu język.
- Czyżby?- zapytał, przysuwając się bliżej.
Delikatnie oblizałam wargi. Po chwili Niall przyciągnął mnie do siebie, napierając swoimi ustami na moje. Powoli oddałam pocałunek, przez co blondyn jeszcze bardziej go pogłębił. Lekko przygryzł moją dolną wargę, na co wydałam z siebie cichy jęk, a język Horana zyskał dostęp do mojego i zaczął ocierać się o niego. Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
- Dobrze mieć taką przyjaciółkę, z którą można od czasu do czasu wymienić ślinę.- stwierdził.
Uśmiechnęłam się.
- I vice versa, przyjacielu.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy, którą przerwał donośmy śmiech Candy. Oboje jednocześnie spojrzeliśmy w tamtym kierunku. Dziewczyna wymachiwała rękami i krzyczała coś, czego nie mogłam zrozumieć. Nawet z tej odległości można było dostrzec, że totalnie odleciała.
- Sama nie mogę uwierzyć w to, co powiem, ale myślę, że powinieneś wykorzystać fakt, że jest zjarana i ją przelecieć.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- No co? Dobrze wiem, że i tak w końcu będziecie się pieprzyć, a lepszego momentu nie będzie. Zresztą jak już ją zaliczysz, to dasz sobie z nią spokój i nie będziesz mi pierdolił nad uchem, jaki to jesteś nieszczęśliwy, bo chcesz iść z Candy do łóżka.
Horan przez chwilę zastanawiał się nad moimi słowami.
- Masz rację.- przyznał- Dzięki.
Wstał z krzesła i szybkim krokiem podszedł do brunetki, która nieudolnie próbowała wejść na stół. Położył jej ręce na biodrach i przycisnął usta do ucha Candy. Przypuszczam, że coś jej powiedział, bo dziewczyna momentalnie się uśmiechnęła i razem z blondynem udała się w kierunku jakiejś sypialni.
Jesteś beznadziejną przyjaciółką, przecież Candy w życiu z własnej woli nie poszłaby do łóżka z Horanem. 
Westchnęłam, po czym sięgnęłam po kolejnego drinka i jednym łykiem opróżniłam go. Nie mogąc usiedzieć w jednym miejscu, podniosłam się do góry i przeszłam przez cały salon w kierunku wyjścia. Musiałam się przewietrzyć. Po drodze czułam na sobie czyjś wzrok, ale nie zadałam sobie trudu, aby sprawdzić, czyj. Zadrżałam, gdy poczułam na skórze ukłucia chłodu spowodowane nagłym wyjściem na zimne powietrze.
- Masz ochotę się poczęstować?- usłyszałam męski głos za swoimi plecami.
Odwróciłam się i ujrzałam Zayna, wymachującego przede mną paczką papierosów. Zerknęłam na opakowanie, lecz po chwili z powrotem skierowałam wzrok na przystojną twarz bruneta.
- Nie, dzięki.- uśmiechnęłam się.
Chłopak zdeptał wypalonego papierosa czubkiem buta.
- Żałuję, że nie jestem w tej chwili najebany.- niespodziewanie odezwał się po chwili ciszy.
- Dlaczego?
- Bo mam taką cholerną ochotę cię pocałować, a chyba nie odważę się zrobić tego na trzeźwo.
Po jego słowach poczułam przyjemne ciarki przechodzące po całym ciele. Podeszłam kilka kroków bliżej, przez co znalazłam się dosłownie kilka centymetrów od jego twarzy. W związku z tym, że był ode mnie wyższy, musiałam zadrzeć głowę do góry.
- Więc pozwól, że ja to zrobię.- wyszeptałam, po czym przycisnęłam swoje usta do jego warg. Oddał pocałunek z jeszcze większym pożądaniem, złapał mnie w talii i jeszcze bliżej przyciągnął do siebie. Zrobiło mi się gorąco. Ten pocałunek był kompletnie inny, niż tamten z Niallem. Był pełen pożądania, żarliwości i sprawiał, że uginały się pode mną nogi. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżyłam, nawet z Nathanem. Wplotłam ręce w jego włosy, niszcząc tym samym nienaganną fryzurę chłopaka, czym jednak się nie przejął i zaczęłam walkę o dominację z jego językiem. Nie mam pojęcia, ile czasu się całowaliśmy, ale gdy odsunęliśmy się od siebie, wydawało mi się, że minęły wieki. Chłopak delikatnie przesunął rękę wzdłuż moich pleców i przejechał ustami po moim policzku, zatrzymując się dopiero przy uchu.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile czekałem na ten pocałunek.- wyszeptał, a pode mną ugięły się nogi i gdyby nie fakt, że trzymał mnie blisko siebie, runęłabym jak długa.
Ja pieprzę.
Harry
- Czy ty nie rozumiesz, że nie mam zamiaru bawić się w jakieś popieprzone związki?!- wykrzyczałem do telefonu.
- Harry, pomyśl. Gdybyś zaczął spotykać się z Taylor, wasza kariera by wzrosła. Mógłbyś od czasu do czasu zainteresować się sprawami zespołu, a nie tylko troszczyć się o własny tyłek.
- Mam to w dupie! Nie zamierzam spotykać się z jakąś blond gwiazdeczką tylko dlatego, że ty tego chcesz.- odpowiedziałem, po czym rozłączyłem się i upiłem łyk piwa.
Modest zaczyna mnie już wkurzać. Jak zwykle uczepili się mnie, bo ich zdaniem to ja zawsze sprawiam największe problemy i narażam zespół bla bla... Jeszcze teraz chcą, żeby zaczął chodzić z Taylor Swift. Ta, niedoczekanie. Wziąłem kilka oddechów na uspokojenie, bo jak twierdzą chłopaki- mam problem z kontrolowaniem swoich emocji i czasami jestem agresywny. Zwykłe pierdolenie. Potrafię się opanować, tylko nie zawsze tego chcę. Czasem potrzeba trochę agresji. Oczywiście nikt oprócz mojej rodziny i chłopaków nie zna mojej "ciemnej strony", jak to określa Louis.
Chyba muszę się przewietrzyć.
Postanowiłem zrealizować nowo narodzony pomysł, więc odstawiłem piwo na stolik, po czym podniosłem się z kanapy i wyszedłem z domu. Gdy poczułem świeże powietrze, od razu zrobiło mi się lepiej. Ludzie twierdzą, że to bzdura, że przebywanie na świeżym powietrzu rozjaśnia umysł, a to przecież prawda. Oparłem się o zewnętrzną ścianę domu i rozejrzałem się dookoła. To, co zobaczyłem w ogrodzie, sprawiło, że mój puls momentalnie skoczył w górę. Mianowicie ujrzałem całujących się Amy i Zayna. Miałem ochotę podejść do tego sukinsyna i porządnie przywalić mu w mordę. Mocno odbiłem się od ściany i w zastraszającym tempie zbliżałem się do pary, która akurat skończyła wymieniać między sobą ślinę. Nagle zatrzymałem się, słysząc urywek ich rozmowy.
- Amy, ja... Na prawdę cię lubię... A nawet bardziej niż lubię.- moich uszu dobiegł głos Zayna.
Nawet z tej odległości udało mi się dostrzec piękny uśmiech dziewczyny. Ten uśmiech powinien być skierowany do mnie a nie do tego chuja!
- Ja też cię bardzo lubię, Zayn.- odpowiedziała Amy, po czym ponownie złączyli usta w namiętnym pocałunku.
Zacisnąłem ręce w pięści tak mocno, że aż mi kostki zbielały. Nie mogłem uwierzyć w to, co się tu wydarzyło. Nim się spostrzegłem, Amy i Zayn zniknęli mi z oczu. Byłem taki wściekły. Wściekły na nią, że całowała się z tym skurwielem i na maksa wkurwiony na Zayna, który wiedział, że dziewczyna mi się podoba. Ze złości walnąłem z całej siły w wbitą w ziemię małą lampę, która rozleciała się pod siłą mojego uderzenia.
- Harry, co ty do cholery robisz?!- usłyszałem głos Louisa.
- Też to widziałeś?
- Co?
- Amy i Zayna.- warknąłem.
Brunet stanął na przeciwko mnie.
- To dlatego jesteś taki wkurzony?
- A jak myślisz? Nie, wcale nie jestem wkurzony, bo dziewczyna, w której się zakochałem właśnie całowała się z moim przyjacielem, który doskonale wiedział, co do niej czuję. Mam ochotę zajebać temu chujowi!- krzyknąłem, po czym z pięściami ruszyłem przed siebie, jednak Louis umiejętnie mnie przytrzymał.
- Harry! Przestań! Przecież wiesz, co się dzieje, gdy tracisz kontrolę. Uspokój się. Policzę do 5, puszczę cię, a ty będziesz stał spokojnie, jasne? 5...4...3...2...1...- puścił mnie.
Westchnąłem.
- Sorry stary, ale wiesz, wkurzyłem się.
Poklepał mnie po ramieniu.
- Wiem, rozumiem. Ale pamiętaj: jeżeli będzie cię coś gryzło, albo znowu się mocno wkurzysz, to masz od razu przyjść z tym do mnie, jasne? Pamiętaj, że jak nie będziesz się kontrolował, to Amy dowie się o twoim problemie i wtedy na pewno już nie będziesz miał u niej szans. Przecież wiesz, że możesz kogoś skrzywdzić.
- Spoko, dzięki. A tak w ogóle, to co jest między tobą i Mercedes?
- O czym ty mówisz?- zdziwił się.
- Nie udawaj idioty. Przecież widziałem, jak przez całą imprezę się obok niej kręcisz.
Uśmiechnął się.
- To nie jest to, o czym myślisz.- powiedział, po czym udał się z powrotem do domu.
Zrobiłem to samo. Postanowiłem się upić i zapomnieć o dzisiejszym wieczorze. A co jest lepsze do takich spraw, niż alkohol?


Nie mogę uwierzyć w to, że zbliżamy się do końca tego opowiadania. Przed nami jeszcze tylko jakieś 7 rozdziałów. Ciężko będzie mi się pożegnać z tym blogiem.
Ale już dość tych sentymentów, Co myślicie o tym rozdziale? Zadziwił Was, czy wręcz przeciwnie: domyślaliście się, co się wydarzy?
I najważniejsze: która postać zdobyła Wasze serce w tym rozdziale?

KOMENTARZE=WIELKA MOTYWACJA