czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 16 "Chciałem ci jeszcze powiedzieć, że cię kocham"

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!


Mercedes
- Cześć.- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
Dziewczyna ruchem ręki zaprosiła mnie do środka. Gdy tylko przekroczyłam próg domu, zaniemówiłam. Widząc go z zewnątrz, byłam pewna, że to jakaś wielka i wypasiona willa, ale nie spodziewałam się takiego widoku w środku.
- Niezły masz dom.- wydukałam.
Zaśmiała się.
- Dziękuję. A teraz choć, chciałabym przedstawić ci kilka osób.
Udałam się za nią do salonu, gdzie zastałam pięciu chłopaków (dziwnie znajomych) oraz kłócącą się z jednym z nich dziewczynę. Amy odchrząknęła. Momentalnie wszystkie twarze były skierowane w naszym kierunku.
- Chłopaki i Candy, to jest moja kuzynka Mercedes. Mercy, to: Niall, Harry, Liam, Zayn, Louis i Candy.
Brunetka rzuciła mi ciche "cześć" i powróciła do oglądania telewizji, natomiast chłopcy uśmiechnęli się i chórem krzyknęli "cześć".
- Salut.- odpowiedziałam.
Chłopcy spojrzeli po sobie, po czym odezwał się brunet w pasiastej koszulce.
- Wypadałoby się przywitać, szczególnie, że reszta z nas to zrobiła.
Popatrzyłam ze zdziwieniem na moją kuzynkę, na co ta wybuchła głośnym śmiechem.
- Salut to po francusku cześć.- wyjaśniła- Mercedes pochodzi z Francji.
- A dokładniej, to jestem pół angielką pół francuską.- sprostowałam.
- Ale masz śmieszny akcent.- zauważł ten sam przygłup.
- No co ty.- ucięłam.
Brunetka okupująca kanapę parsknęła śmiechem.
- Długo tu zabawisz?- zapytała.
- Zależy.
- Więc radzę ci się przyzwyczaić do tego, że Louis to taki debil.
- Ej!- krzyknął urażony.
- Za to Candy to jędza i wredna zdzira.- wysyczał blondyn.
- A Niall Horan to przemądrzały i zdrowo jebnięty laluś.- odpyskowała.
No to super się zapowiada...
- A tak pięknie było...- wymamrotała moja kuzynka.
- Coś ty powiedziała, Brown?- wściekł się blondyn.
- Wow... Nie spodziewałam się, że tu będą takie dramy.- przerwałam rozmowę tej "uroczej" dwójki- Boże, jestem w domu!
Po tych słowach rzuciłam się na kanapę. Wszyscy popatrzyli na mnie jak na kompletną idiotkę.
- No co? Skoro i tak trochę czasu tu pobędę, to chyba wypadałoby zadomowić się.
Amy uśmiechnęła się i zajęła miejsce obok mnie.
- Czuj się tu jak w domu.- powiedziała.
Odpowiedziałam jej szerokim uśmiechem.
Hmmm... Jestem tu raptem kilka minut, a już zdążyłam się zadomowić. Może ten przyjazd nie był takim złym pomysłem?
- Więęęc... Co drogie panie mają ochotę teraz robić?- zapytał Louis, chyba Louis...
- Spać. Zmęczyłam się.- ucięłam, po czym zwróciłam się w stronę Amy- Który pokój mam zająć?
- Choć, pokażę ci.- pociągnęła mnie za rękę.
Udałyśmy się na górę, gdzie ujrzałam więcej pokoi, niż ja mam w całym moim domu.
- No nieźle.- stwierdziłam.
Blondynka popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem, na co tylko pokręciłam głową.
- Więc tak... To jest mój pokój, to Candy, dalej Nialla, Harrego, Liama, Zayna, a twój jest na przeciwko Louisa.
- Tak, jasne, wszystko ogarnęłam dzięki za troskę.
Parsknęła śmiechem.
- Jeśli będziesz jeszcze czegokolwiek potrzebowała, to wołaj. Miłego snu!
- Co?- zapytałam zdezorientowana.
- No... Mówiłaś, że jesteś zmęczona i idziesz spać.
- A no tak.- palnęłam- Masz rację, pa.
Gdy tylko dziewczyna zniknęła na schodach, wpadłam jak burza do pokoju, rzuciłam na łóżko wszystkie swoje rzeczy i ponownie wybiegłam na korytarz.
W którym to było pokoju? Chyba w tym naprzeciwko, czyli Louisa. Super.
Po cichu przeszłam do drzwi naprzeciwko. Nacisnęłam na klamkę. Z ulgą stwierdziłam, że drzwi były otwarte. Znalazłam się w pokoju chłopaka. Wielkie łóżko ze śnieżnobiałą pościelą, idealnie dopasowane meble i jasny kolor na ścianach sprawiły, że poczułam się swobodniej. Od zawsze miałam świra na punkcie dekoracji wnętrz, co wiązało się z tym, że miałam bardzo duże wymagania odnośnie udekorowanych pomieszczeń. Ten pokój jednak był idealny, aż chciało się w nim przebywać.
Dosyć, Merc nie przyszłaś tu podziwiać mebli i ścian, masz zadanie do wykonania.
Podeszłam do szafki nocnej i zaczęłam w niej grzebać.
Dlaczego to musi być w jego pokoju, a nie w Amy?
Nagle jakaś książka głośno upadła na podłogę. Zagryzłam wargę. Dopiero po kilku sekundach, gdy upewniłam się, że nie słychać żadnych kroków na schodach, z ulgą wypuściłam powietrze i powróciłam do poszukiwań. Gdy upewniłam się, że w szafce nocnej nie ma tego, czego szukam, zabrałam się za szafkę z innymi drobiazgami.
- Co ty robisz?- usłyszałam głos.
Kurwa.
Powoli odwróciłam się do źródła głosu z miną niewiniątka. Przede mną stał Louis.
Zajebiście.
- Słucham?
- Zapytałem, co ty robisz.
- Yyy... Ja... Ten... No... Podziwiałam wystrój.
Chłopak przyjrzał się mi badawczo.
- Po prostu o tym zapomnij, okey?- powiedziałam, po czym wybiegłam z jego pokoju i momentalnie znalazłam się w moim.
Rzuciłam się na łóżko, wzdychając.
To jednak nie będzie takie proste...
Amy
Jeszcze tylko tydzień do świąt, a ja nadal nie mam nic przygotowane. Okazało się, że tegoroczne święta spędzę bez rodziców, ale za to z One Direction, Candy i Mercedes. No cóż, przynajmniej będzie zabawnie. Jednak akurat w tym roku jak na ironię zamiast śniegu pada deszcz.
- Ruszcie dupy, za tydzień święta, a my nie mamy jeszcze nic przygotowane!- oznajmiłam pozostałym zalegającym kanapę.
- Bez przesady, święta jeszcze nie raz będą, po co tak spinasz dupę?- machnęła ręką Candy.
- Cand, czy ty kiedykolwiek obchodziłaś Boże Narodzenie?- zapytał Harry.
Dziewczyna chwilę zastanowiła się, po czym najzwyczajniej w świecie odparła:
- Ostatnim razem święta obchodziłam w wieku 14 lat.
Popatrzyliśmy na nią ze zdziwieniem.
- No co? Później uznałam, że to najzwyklejsza w świecie chała i sposób na zbyt szybkie wydanie pieniędzy.
- Wow... Jesteś jak ten staruch z opowieści wigilijnej, do którego musiały przyjść trzy duchy, żeby w końcu zaczął obchodzić święta.- zauważyła Merci.
Wszyscy popatrzyliśmy na nią jak na kompletną idiotkę.
- Nie mówicie mi tylko, że nigdy nie czytaliście opowieści wigilijnej.
- Nie czytałem, ale za to kiedyś natknąłem się na pewną książkę, która opowiadała o dziewczynie, która zakradła się do pokoju chłopaka i...- zaczął opowiadać Lou.
- Zamknij się.- wysyczała kuzynka.
- O co chodzi?- zapytałam ze zdziwieniem.
Louis otworzył usta, ale przerwała mu Mercedes.
- O nic. Louis możemy chwilkę porozmawiać?
Nim chłopak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, pociągnęła go do kuchni.
- Nie wiem jak wy, ale ja się boję o Louisa.- stwierdził Harry.
- Chyba tylko ty jedyny.- zakpiła Candy.
- Ej, dobra musimy się podzielić rolami. Ja i Merci zajmiemy się jedzeniem, Harry, Louis, Zayn i Liam będą odpowiedzialni za posprzątanie domu, a Candy i Niall poozdabiają dom. Na sam koniec wszyscy wspólnie udekorujemy choinkę.- zadecydowałam.
- No ty chyba sobie kpisz. Nie będę z tym przygłupem niczego robić.- prychnęła brunetka.
- Ja też nie chcę z tą idiotką pracować.
- Ale to jest dobry pomysł.-poparł mnie Zayn- Będziecie mieli okazję, żeby się pogodzić.
- Prędzej zabić.- zakpił Liam.
- Chyba prędzej skoczę z mostu, niż zabiorę się za coś z nim.- nadal protestowała Candy.
- Koniec gadania!- krzyknęłam- Nie ma żadnych sprzeciwów, Candy. Zayn ma rację.
W odpowiedzi dziewczyna prychnęła i powróciła do oglądania telewizji.
Po chwili powrócili do salonu Louis i Mercedes. Chciałam zapytać o co poszło, ale obydwoje mieli takie miny, że lepiej było nie pytać.
- Chodźmy po to jedzenie.- wymamrotała Merci, po czym poszła się ubrać.
To chyba dobry pomysł.
Candy
- Lampki, skarpety, łańcuchy i wszystkie ozdoby są na samej górze.- dawała mi telefoniczne wskazówki Amy- Postarajcie się nie zdemolować domu.
- Ty mnie nawet nie wkurzaj.- ucięłam, po czym rozłączyłam się.
Amy i Mercedes wyszły po składniki na potrawy, chłopcy zajęli się sprzątaniem na górze, a ja i Niall mamy za zadanie ozdobić dom z zewnątrz, a później od wewnątrz- salon.
- Przypuśćmy, że to ty tu jesteś facetem, więc idź na górę po te wszystkie ozdoby, żebyśmy już mieli wszystko za sobą.
- Bardzo zabawne, Brown.- warknął, po czym ruszył na górę.
- Tylko się nie przewróć pod tym całym ciężarem!
W odpowiedzi pokazał mi środkowy palec. Zaśmiałam się, po czym ubrałam się w ciepłą kurtkę, szalik, czapkę i wyszłam na zewnątrz. Po kilku minutach dołączył do mnie Niall, aż uginający się od ciężaru tych wszystkich pudeł. Parsknęłam śmiechem.
- Za ciężko ci?
- Zamknij się.
Postawił pudła na ziemi i zabrał się za dekorowanie drzwi (przymocowanie świątecznego wianka), a ja sięgnęłam po światełka i zaczęłam nimi ozdabiać okna. Przez kilka minut pracowaliśmy w zupełniej ciszy.
- Ała! Kurwa!- usłyszałam krzyk Nialla.
Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, że blondyn zamiast gwoździa, walnął młotkiem swój palec. Zaczęłam się śmiać.
- To taki śmieszne?- warknął, dmuchając na palec.
- D-dla mnie tak.- odpowiedziałam, krztusząc się ze śmiechu.
- Kurwa, krew mi leci.
- Ojej, to na serio takie straszne.
- Może byś mi tak pomogła, co? W pudle leży apteczka.
- Może ci jeszcze opatrzyć ranę, co?- zakpiłam.
- Właściwie to możesz.
- Wal się.
Podeszłam do pudeł w wyciągnęłam sporej wielkości apteczkę. Odszukałam w niej wodę utlenioną i plaster, po czym podeszłam do chłopaka.
- Pokaż mi ten palec.
- Ty na serio będziesz mi go opatrywać?- zdziwił się.
- Szybciej, albo się rozmyślę.
Niall wyciągnął w moją stronę palec, który był dość mocno zmasakrowany.
- Człowieku, czemu nie powiedziałeś, że jest tak źle? Myślałam, że tylko ci spuchł.
Machnął ręką.
- To nic poważnego.
- Możesz przestać? Nawet nie wiesz, jak ja nienawidzę, gdy faceci próbują udawać macho.
Spojrzał na mnie.
- Myślałem, że właśnie tylko takich lubisz.
Nie odpowiedziałam mu, bo szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, co mam powiedzieć. Zamiast tego zaczęłam powoli polewać jego palec wodą utlenioną. Syknął z bólu. Szybko poleciałam po bandaże i ostrożnie owinęłam nimi jego palec. Dziwnie się czułam, trzymając jego rękę. Niechcący spojrzałam na jego twarz i odkryłam, że cały czas mi się przypatrywał.
- Mam coś na twarzy?- zapytałam.
Pokręcił przecząco głową. Nagle znaleźliśmy się tak blisko siebie, że czułam jego oddech na swojej twarzy. Chłopak spojrzał na moje usta i nagle bardzo zapragnęłam go pocałować.
Candy, co ty wyprawiasz? Musisz to przerwać.
- Um...Ok, gotowe.- oznajmiłam i odsunęłam się od Nialla.
- A, tak. Dzięki.- powiedział, po czym powrócił do wieszania wianka na drzwiach. Ja stałam w miejscu i zastanawiałam się, co tak właściwie się wydarzyło.                                              
*Wigilia Bożego Narodzenia*
 Harry
- Muszę przyznać, że jestem z was bardzo dumna. Spisaliście się świetnie, jeśli chodzi o przygotowania do świąt.- powiedziała Amy.
- No, nawet Candy i Niall dobrze wykonali swoją robotę. I to bez żadnego zabijania.- stwierdził ze śmiechem Liam.
O dziwo ani Candy, ani Niall nie rzucili żadnego ciętego komentarza, a jedynie rzucili nam słabe uśmiechy.
- No dobrze, więc wypijmy tego świątecznego drinka.- zadecydowała Mercedes.
- Za nas i naszą wieczną młodość!- wzniosłem toast.
- Za nas i naszą wieczną młodość!
Każdy upił łyk napoju i odstawił szklankę na stół.
- Teraz jest czas, żeby przeprosić pozostałych, szczerze z nimi porozmawiać oraz wyznać im, co czujemy.- zabrał głos Zayn, po czym spojrzał na Amy.
O nie, gościu, ja będę pierwszy.
Zanim mulat zdążył ponownie zabrać głos, odezwałem się: 
- Amy, możemy chwilkę porozmawiać?
- Oczywiście.- uśmiechnęła się, po czym wstała, aby udać się do sypialni.
Ruszyłem za nią, czując na plecach palący wzrok Zayna.
- O czym chciałeś ze mną porozmawiać?- zapytała, gdy dotarliśmy do sypialni.
- Przede wszystkim chciałem wyjaśnić moje zachowanie na ostatniej imprezie. To była tylko i wyłącznie moja wina i nie powinienem był się na tobie wyżywać. Prawdą jest to, że byłem już trochę pijany i nie do końca wiedziałem, co robię. Ta próba pocałunku była tylko i wyłącznie skutkiem zbyt dużej ilości alkoholu we krwi. Na prawdę.
- Harry.- westchnęła- Już dawno ci to wybaczyłam. Rozumiem, że ludzie pod wpływem alkoholu robią różne głupstwa. Wierzę ci.
Przytuliłem ją.
- Dziękuję.
- Chciałeś coś jeszcze?
No dalej, Harry, powiedz jej co czujesz.
- Nie, właściwie to już wszystko.
Tchórz.
- No dobrze. W takim razie nie obrazisz się, jeśli dołączę do reszty?
- Nie.- uśmiechnąłem się- Zaraz do was dojdę.
- Dzięki za rozmowę, Harry.- powiedziała, po czym opuściła pomiszczenie.
- Chciałem ci jeszcze powiedzieć, że cię kocham.- wyszeptałem, ale tak, że nie mogła już tego usłyszeć.
Louis
Wszyscy rozmawiali, pili, jedli, śmiali się i bawili, tylko ja jeden wciąż nie mogłem się skupić. Mianowicie po mojej głowie wciąż chodziła pewna osóbka. Na imię jej Mercedes. Cały czas zastanawiałem się, co robiła wtedy w moim pokoju. Czego szukała. Byłem pewien, że ta dziewczyna coś ukrywa. Chciałem odkryć jej tajemnicę, żeby w końcu reszta traktowała mnie na poważnie i ufała mi. Merci była moim kluczem do sukcesu.
- Merc, możemy chwilę pogadać?- zagadnąłem dziewczynę.
Popatrzyła na mnie podejrzliwym wzrokiem, ale pokiwała głową.
- Za co chciałbyś mnie przeprosić? A może chciałbyś mi coś wyznać?- zaśmiała się.
- Chcę wiedzieć, czego szukałaś u mnie w pokoju.
- Ou...


Kochani! Tak jak napisałam w S.O.S, dodaję ten rozdział 25.12.
Jak Wam się podoba? Który wątek najbardziej przypadł Wam do gustu?
Mam jeszcze jedną, bardzo ważną sprawę:
Chodzi o komentarze. Przy poprzednim rozdziale dostałam ich raptem 3, co uwierzcie mi na prawdę nie zadowala i motywuje. Nie chciałam Was szantażować, ale żebym zaczęła pisać następny rozdział musicie napisać przynajmniej 6 komentarzy. Postawcie się w mojej sytuacji- ja się staram, żeby napisać Wam w miarę porządny rozdział, a wy to olewacie. Ja się wysilam dla Was, to wy reż wysilcie się dla mnie.

KOMENTARZE= WIELKA MOTYWACJA

6 komentarzy:

  1. Relacje Harry i Amy - cudo, kibicuje im.
    Candy i Niall - jak moglas przerwac wiesz co pfff
    Merci i Lou - no intrygujące.
    Pamietaj ze ja zawsze będę komentować :)
    Lucky.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Po prostu cudo. Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny. Czekam Na Następny! :D - Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam ten rozdział chyba z 5 razy :D Jest po prostu cudowny tak jak cały blog. Po prostu nie mogę się od niego oderwać xD

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz coraz bardziej motywuje mnie do szybszego pisania- dla was to tylko chwila, napisanie paru literek, a dla mnie ogromna satysfakcja, uśmiech na twarzy i motywacja