sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 15 "Nie podejrzewa cię, to siedź cicho, jasne?"

*Następny dzień*
Amy
- Nathan, ja nie mogę tego zrobić.- powiedziałam ze łzami w oczach.
Chłopak podszedł bliżej, złapał mój podbródek i starł łzy z policzków.
- Skarbie, oczywiście, że możesz. Ta suka na to zasłużyła.
- Ale ja nie potrafię.- wychlipałam.
- Oczywiście, że potrafisz. Zrób to dla mnie.- powiedział, po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, który oddałam.
- No dobrze.

***
Obudziłam się ze łzami w oczach. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, wokół mojego łóżka stało całe One Direction i Candy. Wszyscy mieli zmartwione miny, nawet brunetka.
- Krzyczałaś.- wyjaśnił Zayn.
Momentalnie na moje policzki wkradły się dwie czerwone plamy.
- Coś ci się śniło?- zapytała Candy.
- Nic takiego... Zwykły koszmar.
- No chyba raczej nie taki zwykły, skoro aż tak krzyczałaś.
Dobra, Amy, powiedz im w końcu. Nie możesz tego całe życie ukrywać.
- Ok.- westchnęłam- Ale to, co za chwilę wam powiem ma pozostać między nami, jasne?
Wszyscy skinęli głową, oprócz pana Stylesa, który jak widać nadal jest na mnie obrażony za akcję z imprezy. Spojrzałam na niego znaczącym wzrokiem, przez co po chwili niechętnie skinął głową.
- Pamiętacie tą dziewczynę z imprezy, Olivię?- gdy to powiedziałam, Candy automatycznie zacisnęła pięści.
- Tak, ale co to ma z nią wspólnego?
- Bo... Tak na prawdę ja jej nie poznałam na imprezie. Znałyśmy się już dużo wcześniej. Ona nie przeprowadziła się do Derby bez powodu... Przeniosła się tam, bo... bo...
- Bo?
- Została zgwałcona.- wyszeptałam.
- Zgwałciłaś ją?- zapytała z niedowierzaniem Candy.
- Boże, co za idiotka...- palnął się z otwartej ręki w czoło Niall.
- Coś mówiłeś, Horan?- wysyczała dziewczyna.
Chłopak nie odpowiedział. Postanowiłam kontynuować swoją wypowiedź.
- Po części to ja się do tego przyczyniłam... Candy, pamiętasz, kiedy przyszli tu policjanci z Nathanem?
- Coś mi świta... A tak, znaliście się. Gadał, że zrobiłaś coś strasznego i że powinnam o tym wiedzieć.
- Właśnie. Chodziło o to. Nathan był moim chłopakiem. Byłam w nim zakochana i gotowa zrobić wszystko, o co tylko mnie poprosi. Nie sądziłam jednak, że posunie się do czegoś takiego. Nie darzył zbytnią sympatią Olivii, zresztą z wzajemnością. Na pewnej imprezie dał mi do ręki woreczek z tabletką w środku i kazał wrzucić do jej drinka. Gdy wypytywałam, co to jest, przyznał, że to tabletka gwałtu. Powiedział, że chce się zemścić na Olivii za to, co mu kiedyś zrobiła. Nie chciałam tego zrobić, ale jak już wspominałam wcześniej, byłam gotowa uczynić dla niego wszystko, więc wrzuciłam jej do drinka tą tabletkę. Później znalazłam ją na tyłach klubu, całą w siniakach, w rozdartych ubraniach i całą zapłakaną. Zaczęła krzyczeć, że to wszystko przeze mnie. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, co zrobiłam, niestety było już za późno. Zerwałam z Nathanem i straciłam z nim kontakt. Nikt oprócz was się o tym nie dowiedział.
Nawet nie zauważyłam, kiedy gorące łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Nie miałam odwagi spojrzeć w ich twarze. Byłam pewna, że wyrażały teraz obrzydzenie. Poczułam lekkie ugięcie łóżka, spowodowane przez Candy, która obok mnie usiadła.
- Tak mi wstyd.- wyszeptałam.
Dziewczyna niepewnie mnie przytuliła, co wywołało u mnie wielkie zaskoczenie, podobnie jak u reszty zgromadzonych.
- Przyznaję, że nawet taka suka jak ona nie zasłużyła na coś takiego, jednak to nie twoja wina. Ten skurwiel był bardzo przystojny, nic dziwnego, że straciłaś dla niego głowę.
Kątem oka zauważyłam, że Niall zacisnął pięści. Zdaje się, że tylko ja to zobaczyłam. Będę później musiała z nim o tym pogadać.
- Dziękuję, Candy, jednak to wcale nie zmienia faktu, że czuję się winna.- westchnęłam.
- Nie powinnaś.- odezwał się pierwszy raz Harry. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem, bo nie spodziewałam się od niego jakiś miłych słów.- Uwierz, że to nie twoja wina. On ci kazał.
- Dziękuję.- wyszeptałam.
- Swoją drogą jak to się stało, że Olivia jest teraz dla ciebie taka miła?- zapytał Louis.
- Bo mnie nie pamięta.
- To w takim razie dobrze dla ciebie. I jeżeli jej powiesz, że to ty wrzuciłaś jej tą tabletkę do drinka, to osobiście przywalę ci w twarz. Nie podejrzewa cię, to siedź cicho, jasne?- wróciła dawna Candy.
Uśmiechnęłam się w jej kierunku.
- Dobra, to kto ma ochotę na śniadanie?- wydarł się blondyn.
Candy rzuciła mu spojrzenie na niego w stylu: "Boże, żyję z idiotą", ale na szczęście nie odezwała się ani słowem, co było dla mnie korzystne, bo nie miałam teraz ochoty wysłuchiwać ich kłótni.
- Ja.- odpowiedział mu Liam. Reszta chłopców przytaknęła, więc wszyscy zgodnie ruszyliśmy na dół.
- Wy zaczekajcie w salonie, a ja zajmę się śniadaniem.- zadecydował Niall, po czym ruszył w stronę kuchni, jednak uniemożliwił mu to głos Candy.
- Chyba cię pojebało, Horan. Nie pozwolę, żebyś nas zatruł, albo karmił jakimiś ohydnymi świństwami. Nie musisz nam uświadamiać, że nie umiesz gotować.
- Dla twojej wiadomości, Brown, gotuję świetnie. I chyba trochę nie wypada osobie, która nie ma pojęcia o gotowaniu, aby się w tym kierunku wypowiadała.
Zajebiście, Horan, rozpętałeś wojnę.
Na twarzy brunetki malowała się wściekłość. Podeszła do blondyna, który zdawał się nie przejmować wyrazem jej twarzy.
- Coś ty powiedział?- syknęła.
- Że nie umiesz gotować. Mam ci to przeliterować, czy może tego też nie zrozumiesz?
- Dobra, spokój.- starał się uspokoić ich Zayn.- Niall miał zrobić nam śniadanie, bo wszyscy umieramy z głodu, więc przestańcie się łaskawie idioci kłócić.
- Nie pozwolę temu debilowi robić śniadania. Ja zrobię.- powiedziała dziewczyna, po czym momentalnie opuściła salon.
- No ty chyba sobie kpisz.- wrzasnął Niall, po czym ruszył za nią.
Staliśmy przez chwilę w ciszy, którą przerwał Louis,
- Amy, radzę ci już odkładać kasę na nowe meble kuchenne, bo nawet pancerne nie wytrzymają tego, co się tam za chwilę będzie działo.
- Ok, ale za dziury w ścianach wy płacicie.- powiedziałam.
- Zgoda.
Po chwili wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem.
- Jesteście idiotami.- stwierdził Liam, krztusząc się ze śmiechu.
- I vice versa, tłumoku.- odpowiedział mu Lou.
Sięgnęłam po pilota od telewizora i rzuciłam się na kanapę. Oczywiście w moje ślady poszło 4/5 One Direction, co spowodowało, że zostałam przygnieciona męskimi ciałami, co jednak nie było mi na rękę.
- Złaźcie ze mnie, debile!
Pospiesznie wykonali moje polecenie. Wszyscy usadowili się wygodnie na kanapie, co nie było problemem, bo była ona ogromna i zaczęliśmy oglądać jakiś przypadkowy serial. Po 20 minutach zauważyłam, że Harry nieustannie się wierci.
- Jak chcesz iść do kibla, to nikt ci ie broni. Chyba jeszcze pamiętasz, gdzie on jest.
Na moje słowa, chłopaki zaczęli się śmiać.
- Bardzo śmieszne. Po prostu się denerwuję.
- Czym?
- Czy to nie dziwne, że tam jest tak cicho?- wskazał na kuchnię.
- Masz rację, pójdę to sprawdzić.
Nie zdążyłam jednak podnieść się z miejsca, bo do salonu wkroczyli Niall i Candy, niosąc ogromną tacę naleśników z karmelem.
- Wow...- tylko to udało mi się wykrztusić.
- Tak wiem, są zajebiste.- zbyła mój komentarz Candy.
- Aż dziwne, ale udało nam się stworzyć takie cudo bez żadnej bójki.- stwierdził z uśmiechem Niall, po czym postawił jedzenie na stole. Szybko zerwaliśmy się z kanapy i podbiegliśmy do stołu, zajmując miejsca.
- Racja, muszę niestety przyznać, że całkiem nieźle gotujesz.- powiedziała Candy.
Niall zakrztusił się naleśnikiem, Zayn upuścił widelec na talerz, Harry wytrzeszczył oczy, Louis prawie spadł z krzesła, Liam się zapowietrzył, a ja wyplułam wodę na środek stołu.
- Że co?!- krzyknęliśmy zgodnie.
Dziewczyna popatrzyła na nas jak na kompletnych idiotów, po czym ze spokojem odpowiedziała:
- No chyba mam prawo pochwalić kogoś za dobrze odwaloną robotę, nie? Ale nie przyzwyczajajcie się zbytnio.
- Wow... Dzięki, Candy.- wydukał Horan.
Nic mu nie odpowiedziała, tylko z powrotem wróciła do konsumowania naleśników. Nagle ciszę przerwał dźwięk mojego telefonu.
- Halo?
- Amy, słuchaj. Za godzinę przyjedzie do nas Mercedes. Ogarnij trochę w domu, my wrócimy do domu za kilka dni. Do tego czasu staraj się jakoś dopilnować wszystko.
- Ale, że kto przyjeżdża?!- zapytałam z niedowierzeniem.
Candy
Z zaciekawieniem przypatrywałam się Amy, rozmawiającej z kimś przez telefon. Po chwili blondynka odłożyła telefon ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Co się stało?- zapytałam.
- Moja kuzynka, Mercedes przyjeżdża. Będzie tu za godzinę.
- Jaka kuzynka?- zapytał z zaciekawieniem Louis.
- Lou i tak nie poruchasz!- wykrzyknął ze śmiechem Liam, a odpowiedzi otrzymał środkowy palec pasiastego.
- Marcedes Sand. Moja kuzynka, pochodzi z Francji.- wyjaśniła Smith.
- A dlaczego dowiadujesz się o tym dopiero teraz?- zapytał Harry.
- Sama chciałabym wiedzieć. No nic, muszę tu trochę posprzątać, zanim przyjedzie.
- Pomożemy ci.- postanowił Liam.
- Kto pomoże, ten pomoże...- prychnęłam, po czym udałam się na górę do swojego pokoju.
Mercedes
Nie wierzę! Przez to, że jeden raz wróciłam do domu lekko pijana, moja matka stwierdziła, że nie zasługuję na to, żeby z nią mieszkać i wysłała mnie do mojej kuzynki. Do Angli! Boże, przecież ja jej wieki nie widziałam, zresztą nie mogę tak po prostu zostawić moich przyjaciół i wylecieć do Londynu. Niestety, nie miałam w tej sprawie za wiele do powiedzenia, bo moja ukachana ciocia z przyjemnością zgodziła się mnie ugościć, dopóki moej matce nie miną humory i właśnie w tej chwili stoję na lotnisku w Londynie. Nawet w zamkniętym pomieszczeniu czuję chłód dobiegający z zewnątrz, a ja mam na sobie któtki top, króciutkie shorty i sandały na obcasach. Jestem bardzo ciekawa, jak ja dotrę do domu Amy nie zamarzając na kość.
- Panna Sand?- usłyszałam za moimi plecami. Odwróciłam się.
- Oui. Jakiś problem?
- Zostałem przysłany, aby odebrać panienkę z lotniska.
Skrzyżowałam ręce na piersi.
- A skąd mam mieć pewność, że pan nie kłamie i gdy wsiądę do pańskiego samochodu, to mnie pan nie zgwałci?
- Boże święty, ja jesten tylko ogrodnikiem! Zresztą jedziemy taksówką.
Odwrócił się i ruszył przed siebię. Westchnąwszy, ruszyłam za nim.
Podróż do domu Amy minęła nam w milczeniu, zresztą o czym miałabym gadać z ogrodnikiem? Po chwili stałam już pod drzwiami i niepewnie zapukałam. Otworzyła mi moja kuzynka.
- Cześć.- przywitała się niepewnie.


Ok, jestem z siebie dumna. Napisałam ten rozdział w miarę szybko. Co o nim sądzicie? Wreszcie dowiedzieliście się, co nasza kochana Amy zrobiła strasznego. Spodziewaliście się tego, czy nie?
A jak Wam się podoba nowa postać? Dla niepamiętających: Mercedes znajduje się w bohaterach.

KOMENTARZE= WIELKA MOTYWACJA











3 komentarze:

  1. No to widzę ze Amy dała czadu woohoo! Czekam na więcej momentów z Candy i Niall'em. Zacznę ich shippować 😊
    Jestem tez ciekawa jak to będzie z Mercy.
    Pozdrawiam i do następnego
    #Zoey- Lucky.

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuupeeer *-* nie moge sie doczekac nexta! Aaaaa! Kochamkochamkocham; pisz szybko skarbie ;*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz coraz bardziej motywuje mnie do szybszego pisania- dla was to tylko chwila, napisanie paru literek, a dla mnie ogromna satysfakcja, uśmiech na twarzy i motywacja